środa, listopada 30, 2005
wtorek, listopada 29, 2005
Steven F. Udvar-Hazy Center
Muzeum jest zrobione w jakimś zaadoptowanym hangarze, w środq tyle miejsca, że udało się upchnąć nawet Concorde'a. Do tego jest drugi hangar na wahadłowca Enterprise i cały czas coś jeszcze dobudowywują.
Ogólnie wszelkiego żelastwa pod dostatkiem. Pewnie gratka dla miłośników samolotów, ale ja chciałem zobaczyć zasadniczo Enterprise'a, Concorde'a i Blackbirda.
---
National Air and Space Museum in D.C. has a separate center close to Dullas International Airport. For a long time I have been looking for a good reason to visit this place because Słoń does not seem to be very keen on technical stuff. Fortunately Kamil paid us a visit for Thanksgiving, so it was a perfect reason to show him the museum.
The museum is located in some hangar so huge they were able to put Concorde inside. There is also a separate hangar for Enterprise space shuttle and they are still expanding the exposition space.
Generaly there are lots and lots different flying items. It might be a great place for enthusiasts, but I went there to see Enterprise, Concorde and Blackbird.
Trochę chała ten wahadłowiec. Nie dość, że bydle nigdy samo nie latało (zrzucili parę razy z Boeinga 747 lotem szybowcowym), to w zasadzie wszystkie flaki zostały wyprute na potrzeby pozostałych.
---
It is a bit of disapointment. It was not flying on its own, there were just few landing tests with Boeing 747 taking it out of the ground, and all the useful equipment was disassembled for the purpose of the other shuttles.
niedziela, listopada 27, 2005
sobota, listopada 26, 2005
środa, listopada 23, 2005
Metoda na zaqpy / How to shop in US?
Otóż w US, oprócz nielicznych świąt państwowych jest też kilkanaście świąt tzw. rządowych. Polega to na tym, że normalni ludzie pracują jak zwykle, a nieroby opłacane z naszych podatków (moich obecnie też, wrrr) mają wolne. Aż dziw bierze, że u nas jeszcze na to nie wpadli.
Nie wiem czy jest to tak strasznie widoczne w innych miastach, ale jak już kiedyś pisałem w czasie święta rządowego w DC nie ma korków!!! Pustki na drogach jak w niedzielę! Za to qpa policji. Wiadomo: kruk krukowi oka nie wykole, więc jak chłopcy z resortu zostali w domu, to znaczy, że resztę można łapać.
Ale nie o tym chciałem dzisiaj. W tym roku (trochę późnawo pisać o 2005, ale co mi tam) wypadało to mniej więcej tak:
- 1 stycznia (sobota, wypadło w piątek) - Nowy Rok
- 17 styczeń (trzeci poniedziałek stycznia) - urodziny Martina Luthera Kinga Jr. (ur. 15 stycznia)
- 21 luty (trzeci poniedziałek lutego) - urodziny George'a Washingtona (ur. 22 lutego)
- 30 maj (ostatni poniedziałek maja) - Dzień Pamięci
- 4 lipca (poniedziałek) - Dzień Niepodległości
- 5 września (pierwszy poniedziałek września) - Święto Pracy
- 10 października (drugi poniedziałek października) - Dzień Kolumba
- 11 listopada (piątek) - Dzień Weterana (albo Weterynarza, hihi)
- 24 listopada (czwarty czwartek listopada) - Święto Dziękczynienia
- 25 grudnia (niedziela, wolny poniedziałek) - Boże Narodzenie
Pogrubione zostały dni wolne dla normalnych śmiertelników, pozostałe dni są wolne dla wybrańców narodu. Dla ułatwienia dodam, że jak święto wypada w sobotę to dzień wolny przypada w piątek, a jak w niedzielę, to w poniedziałek. Proste. Razem wypadło mi jakieś 6 dni wolnych od pracy w tym roq (u nas zdaje się jest jakoś 2 razy więcej :-).
No więc wracając do zaqpów (wreszcie) widać zadziwiające w miarę równomierne rozłożenie świąt w poszczególnych miesiącach. I te właśnie święta są doskonałą okazją do wszelakich przecen, upustów, szalonych promocji, wyprzedaży we wszystkich możliwych sklepach (z jakichś nieznanych przyczyn moim "ulubieńcem" jest Matress Discounters, ale chyba dlatego, że autochtoni mają hopla na punkcie materacy łóżkowych i potrafią wydawać na ten cel tysiące dolarów).
Podobno największe przeludnienie w sklepach jest w piątek po Dziękczynieniu. Pewnie dlatego, że idzie Boże Narodzenie i ludzie dostają małpiego rozumu do głowy. Zaczyna się pospolite ruszenie na sklepy. Z tego co dotarło do moich uszu wniosqję, że należy wstać skoro świt i ustawić się w kolejce jak za dawnych dobrych czasów (albo obecnych, jak otwierają nowy market).
---
I guess shopping does not differ significnatly from what I have seen in Poland, but if there is anyone interested in coming to US for shopping I have a little piece of advice.
First, there is something interesting about holidays in US. Apart from common holidays, there are some government holidays as well. It basically means that ordinary businesses operate as usual, while some other people paid from our taxes are on holidays. Lovely, I am so surprised no-one has yet came up with such idea in Poland.
As I mentioned earlier, there is no traffic at all (at least in DC, I have no clue about other cities) during government holiday. As opposite to highway police, which seems to be very busy that day. Well, it is simple as that: no-one bites a hand that feeds, so if other gov't officers do not drive, police can work.
Going back to holidays: this year (it is a bit late considering 2005, but who cares) the holidays were as follows:
- January 1 (Saturday, Friday off) - New Year
- January 17 (third Monday in January) - Birthday of Martin Luther King Jr. (born January 15)
- February 21 (third Monday in February) - Birthday of George Washingtona (born February 22)
- May 30 (last Monday of May) - Memorial Day
- July 4 (Monday) - Independence Day
- September 5 (first Monday in September) - Labour Day
- October 10 (second Monday in October) - Columbus Day
- November 11 (Friday) - Veterans Day (or maybe Veterinarians :-)
- November 24 (fourth Thursday in November) - Thanksgiving
- December 25 (Sunday, Monday off) - Christmas
I have bolded normal holidays; other are for government only. In addition, when a holiday falls on weekend the holiday usually is observed on Monday (if the holiday falls on Sunday) or Friday (if the holiday falls on Saturday). Simple as that. So it seems I have only 6 days off this year (which is half of what we have in Poland, right? :-).
So going back (finally) to shopping it is obvious that the holidays are spread evenly thorough a year. And all these holidays are the best reason for all discounts, rabates, crazy promotions, sales in every possible store (including Matress Discounters, which seems to be my 'favourite' - people in U.S. are crazy about their matresses and can spend thousands of dollars on them).
The greatest shopping histeria is on Friday after Thanksgiving. Maybe because it is Chistmas that is coming and people start looking for presents. Anyway, it seems to be a really massive event. I was told to wake up really early and queue in front of the store starting from 6am. That reminds me all 'good' times of communism in Poland, or recent openings of new malls in Polish capitalism.
wtorek, listopada 22, 2005
Szambo / The deepest shit
W międzyczasie nadleciał śpiwór dla Słonia - możemy teraz jechać na Alaskę w środq zimy :-). Albo nocować gdzieś na szlaku w Tatrach :-).
---
I have a short moment of crazy workload. Słoń drives back home alone, and then picks me up at 10pm, damn. But tomorrow it will end, because of Thanxgiving (which means either eating-up-to-eyeballs or shopping-of-the-year based on my observation). Kamil is coming to visit us, so we can forget about work.
In a meantime a second modular sleeping bag for Słoń arrived - now we can go to Alaska in the middle of winter :-). Or stay for a night on some Tatra trail :-).
- A na to:
-
http://www.dpchallenge.com. Your sister has new camera. My father has Sony R1 ;)
- A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
What new camera? Sony?
poniedziałek, listopada 21, 2005
Poczucie humoru / Sense of humour
---
I have been visiting my major source of information about digital cameras, and I found this thread along with this picture:
środa, listopada 16, 2005
Weekend
1. Przyjechała pierwsza część BodyWorlds. W sumie troche rozczarowania po drugiej części, głównie ze względu na wściekły tłum (w Cleveland świeciło pustkami), no i na powtórki z kilq eksponatów. Słoń qpił sobie książkę, będzie studiował metodę mumifikacji przez plastynację, może zrobi ze mnie "marynowanego grzyba" na stare lata :-).
2. Skończyły się nasze żelazne rezerwy majonezu kieleckiego. No a jak wiadomo bez kieleckiego żyć się nie da :-). Przy okazji naqpowaliśmy sera białego, ogórków kiszonych i trochę pachnącej czosnkiem padliny, czyli wszystkiego tego, czego w lokalnych sklepach brak.
3. Zwiedziliśmy wreszcie Independence Hall. Do 3 razy sztuka. Co prawda wymagało to zerwania się z wyra o 5-tej nad ranem (bilety wydają od 8.30, a rozchodzą się jak świeże bułeczki), ale w tym już jesteśmy wprawieni :-). Najbardziej niesamowite jest to, z jakim entuzjazmem przewodnik mówił nam o historii tego miejsca. A mówimy o 18tym wieq. W takim naszym Wawelu przewodnik powienien co najmniej zsikać się w majty ze szczęścia, albo jeszcze lepiej - dostać orgazmu :-). To mi przypomniało, że chciałem też napisać o serwisie NPS, czyli rejestrze parków narodowych i historycznych miejsc w U.S. Przydało by się coś takiego o Polsce, bo ile się muszę naszukać, żeby czasem jakieś zdjęcia ludziom pokazać, nie mówiąc o znalezieniu jakiejkolwiek listy miejsc wartych odwiedzenia.
Udało nam się też spotkać na chwilę z Orawan. Wpadliśmy na obiad do tajskiej restauracji. Swoją drogą tajska kuchnia jest całkiem niezła - bardzo pikantna, ale mięso raczej gotowane niż obsmażane, co moim gustom bardziej odpowiada.
A wieczorem zostaliśmy zaproszeni przez Chrisa do lokalnej knajpy na koncert kapeli, w której gra - The Alphabetical Order. Chłopaki (i dziewczyna) grają spokojnego progresywnego rocka. Wydali nawet EP'ke.
---
We were in Philly last Saturday. There was a couple od reasons:
1. There was a first part of BodyWorlds exhibition. We were bit disappointed, mainly due to huge crowd (in Cleveland it was almost empty) and repetition of certain items. Słoń has bought a book and plans to study the plastination methodology. Maybe someday she will turn me into some marinated mushroom :-).
2. We had ran out of polish mayo supplies. And as we cannot live without it we hunted for some polish food. We bought some cottage cheese, cucumbers in brine and some sausage smelling with garlic. To put it another way, everything we cannot buy locally.
3. Finally we have visited Independence Hall. It was out third attempt to get tickets. We had to wake up at 5am as they start distributing tickets at 8.30am, but we got used to waking up early :-). The most amazing thing was our guide's excitement when he was describing a history of this place. We are talking about 18th century. I guess Wawel guides should piss their pants or even orgasm, while talking about Polish history :-). This reminds me to write about NPS service, which is a cetralized website for national and historic parks in U.S. It would be nice to have such thing about Poland, because it takes ages to find any reasonable picture I could show to anyone, not to mention a comprehensive list of places worth visiting.
We found some time to meet Orawan. We went out for dinner to Thai restaurant. Speaking of which, thai cuisine is really good - rather spicy, but meat is boiled, not fried, which is my in accordance with my preference.
We spent the Saturday evening in the local pub. We were invited by Chris to see a concert of a band he plays with - The Alphabetical Order. They play nice progressive rock. This year they recorded this EP.
- A Kate na to:
-
Body Worlds szczerze zazdroszczę... takie preparaty to myśmy widzieli tylko w fotograficznym atlasie anatomii - nigdy na żywo :/
Polscy przewodnicy? 99% z nich wygląda jakby już dawno popadło w letarg a mówienie było jedynym sposobem na to, żeby nie zapomnieli oddychać. Pasjonatów u nas zdecydowany deficyt. - A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
No, BodyWorlds jest naprawdę niesamowite. Najciekawsze jest to, że człowiek oglądając te wszystkie eksponaty po pewnym czasie przestaje sobie zdawać sprawę, że ogląda "prawdziwe" ludzkie tkanki. Dlatego tak naprawdę pierwsze wrażenie jest "phi, i co w tym takiego nadzwyczajnego?", po to, żeby za chwilę stwierdzić "o w mordę, to kiedyś była żywa kobieta w ciąży!".
- A na to:
-
no o tym Body Worlds to juz kiedyś oglądałam i czytałam na nexcie, ale na żywo to bym chciała zobaczyc!! Podobno wrazenia niesamowite. U nas w TV pokazywali tylko jakies migawki z tych wystaw po aferze, jak Dr Gunther von Hagen chciał otworzyć w PL zakład, gdzie mógłby preparowac te ciała czy coś takiego. Zgody jednak nie dostał.
- A na to:
-
something for you michel: http://www.dpchallenge.com
Wypłata / Paycheck
---
Yesterday we were celebrating with a glass of Port Słoń's first paycheck in US. The paychecks are usually distributed twice a month here (better personal liquidity results in higher consumption level :-). And every two weeks one can "earn" more less one day off. So we have just started saving for next year holidays on West Coast.
Zapowiedź / Announcement
---
It seems our second escapade back to ancestors' land might take place around March or April 2006, depending on holidays availability (including official ones). It might even be for two weeks. We will see.
- A na to:
-
I would even suggest to make a stopover for 2-3 days in Poucet ;)
- A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
Pierre, you know we would love to, but I am not sure if we can find time for this trip. How much are economy/cheap airlines to Brussel?
- A Kate na to:
-
"Ha ha" zakrzyknęła z triumfem stęskniona ojczyzna ;) A tak na poważnie i z pchlego wścibstwa: w jakie rejony Polski się udajecie?
- A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
głównie do rodzinnego grodu Kraka :-) i okolice. Jeśli się uda - Mysz/Pierre, this is for you :-) - wyskoczymy na 2-3 dni do brukselki na brukselki, obowiązkowo do dziadków (kieleckie) i jak by się jeszcze udało, to na jeden dzień w Tatry, "bośmy się strośnie za nimi stynsknili" :-). a poza tym przewidujemy niekończące się "odwiedziny u rodziny" i wszystkich krewnych i znajomych królika (lub raczej słonia i mrófki :-).
- A na to:
-
Washington DC to Brussels: 125euro. Family would be waiting here for you, we spend 2 days here and fly-drive together to krakow ;)
- A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
Pierre, there is a small "restriction" that we have to fly DC-PL. But then we will see. Try to catch Słoń on Skype this weekend (I will be at work, damn).
środa, listopada 09, 2005
Sprzeczności 2 / Contradictions 2
---
They have the widest selection of food, but most of it is served one way: marinated in vinegard and deeply fried.
Polskie radia w necie
RMF FM wprowadziło płatny serwis. Chyba dlatego, że w ciągu dnia nie sposób się normalnie dopchać do serwera. 19zł za 30 dni. To daje kole $5 za miecha. W XM płaciłem 3 razy tyle, ale miałem dostęp do setki kanałów, a nie jednego. Ciekawe kiedy zlikwidują bezpłatny kanał?... Ale kanał...
A Radiostacja to zeszła na takie psy, że głowa mała. Albo raczej na Muchę. Anię, dokładnie. Co z tego, skoro kiedy po prawie rocznej przerwie w słuchaniu włączam ostatnio Radiostację, a tutaj DOKŁADNIE!!! te same kawałki. Po roq? W radiu, które co pięć minut przypomina, że gra tylko najnowsze kawałki?... Komercyjne dno...
- A na to:
-
to juz sie nie da RMF FM słuchac przez neta za darmo, jak do tej pory???!! zgroza:/
to chyba musisz sobie poszukac jakiejs stacji polskiej może w winampie? Tam chyba mają listą polskich stacji też? - A na to:
-
Bezplatny kanal jeszcze hula:-)
- A Kate na to:
-
To czego wy teraz biedaki słuchacie? ;-)
Prezent / A gift
W każdym razie w chwili obecnej już nie tylko sklepy, ale też parki rozrywki i inne instytucje wydają takie karty. A dzisiaj usłyszałem reklamę takiej karty, że mało z fotela w samochodzie nie zjechałem ze śmiechu, chociaż to dosyć trudne.
Karta jest mianowicie do... gabinetu laserowej depilacji!!! I to jeszcze podobno są różne rodzaje na różne pakiety usług. Już sobie wyobrażam wręczenie komuś takiego prezentu:
"Szefie, ostatnio szef tak narzekał, że Mu włochy z nosa wystają, że zrobiliśmy zrzutę i chcielibyśmy na urodziny sprezentować pakiet depilacja nosa, uszu i języka (Jaś Fasola golił, nie?! :-). W pakiecie gratis jest też strzyżenie trawnika na plecach." albo
"Kochanie, masz nóżki jak sarenka (nie takie zgrabne, tylko takie owłosione :-), więc razem z całą rodziną chcieliśmy Ci wręczyć na Gwiazdkę ten skromy upominek, w postaci karty to gabinetu depilacji."
Swoją drogą to przełom w dziedzinie komunikacji międzyludzkiej. Od dzisiaj wogóle nie będziemy ze sobą rozmawiać. Wieczorem wręczę żonie kartę upominkową na tabletki antykoncepcyjne i na seksowną bieliznę, a ona mi na usługi usuwania kamienia nazębnego i leczenia nieświeżego oddechu oraz na pakiet ćwiczeń mięśnia piwnego w lokalnej siłowni :-).
---
So called gift cards are very popular in US. The idea is that we buy a card for certain amount, give it to someone and this person can use it in the designated place to buy goods/services for the amount we paid. I have no clue why we cannot just give the money or a check.
Anyway, nowadays it is not only stores that issue such cards. There are also entertainment parks and many other different places. And today I have heard about a gift card to such a place, that I have almost started rolling on the floor of my car laughing.
It is a gift card for... laser hair removal!!! And what's more they have different cards for different packages. I can only imagine giving someone such card:
"Boss, you were complaining about you nose hair recently, so we decided to give you a gift card to laser hair removal for your birthday. The package is for removing nose hair, ear hair and tongue hair (Mr. Bean shaved his tongue :-). There is also back hair lawn-mowing included in the package", or
"Honey, you have legs like a doe (I mean, not as shapely ones, but definately as hairy), so we, as a family, decided to give you this laser hair removal gift card for Xmas."
I guess this is a break-through in the human communication. Since today we can stop talking to each other. Going to bed I will give my wife a card for contraceptive pills and some sexy lingerie, and she will give me a card for tartar removal and fresh breath treatment as well as for a set of ab exercises at local gym :-).
ABS
Im więcej tutaj jeżdżę, tym bardziej jestem za wprowadzeniem prawa o strzelaniu w poczuciu zagrożenia. Zdaje się, że jestem typowym polskim kierowcą :-).
---
Yesterday I was pissed to the bones at local driving habits. We were on our way back home from work, it was raining and some stupid chick (I am not a sexist - it just happened it was a woman) started to change the lane just in front of our car, not even glancing in the rear view mirror. "Who cares what's behind me" like attitude. I pushed the breaks, but there was a huge puddle on the road, so we were hit with the splash on the windshield and immediately started skidding. Fortunately, thanks to ABS we did not loose control over the car. But it was close.
The more I drive here, the more I am for implementing the law of shooting when endangered. It seems I am a typical Polish driver :-).
- A na to:
-
dobrze ze nic Wam sie nie stalo:)
- A Kate na to:
-
Gratuluję refleksu i szczęścia. O ABSie nie wspomnę ;)
czwartek, listopada 03, 2005
Różności / Misc
Słoń
był dziś pierwszy dzień w pracy. Po trzech dniach szkolenia dotarł wreszcie na miejsce. Relacja wkrótce.
Halloween
Dziwny zwyczaj: ludziska się przebierają i gnają na impre się urżnąć. Jedyna różnica pomiędzy normalną imprą a Halloween to to przebranie właśnie. A, przepraszam jeszcze katar, albo grypa następnego dnia, bo kostiumy w samej rzeczy więcej odsłaniają niż przykrywają, a ludziska z uporem maniaka biegają w nich po mrozie (prawie). W każdym razie oba kciuki w górę za przebranie się w "pożerającego-mnie-rekina". Jak dla mnie najbardziej oryginalne przebranie - półnagi koleś wystający od klaty w górę z paszczy szmacianego rekina. Za to zdecydowanie za dużo było króliczków Playboy'a. Zwłaszcza, że niektóre wyglądały jakby się z ostatniego filmu "Wallace and Gromit" urwały...
Cały ten zwyczaj podobno dla dzieci, ale słyszałem, że dzieci w większym strachu i stresie niż to wszystko warte.
A, był plan qpić dynię, wyciąć mordę i wstawić świeczkę, ale jak zwykle brakło czasu. Natomiast za to co niektórzy pakują do ogródków należy przyznać złotą malinę w zakresie dekoracji wnętrz (albo zewnętrz, jak kto woli). Plastikowe szkielety i nagrobki, dmuchane wielgachne pająki i mnóstwo innego badziewia typu plastikowe dynie. Wszystko oczywiście wściekle iluminowane. Miałem zrobić zdjęcie, ale jak zwykle brakło czasu.
Brickskellar
Trzeba było oblać Słonia pracę w "Hallo, wina". Znaleźliśmy knajpę w centrum DC z piwskiem z całego świata. Słoń rozpoczął od tych egzotycznych (Kenia, Tajlandia), a ja od naszego podwórka (Łomża, Perła). Jeszcze tam wrócimy. I to nie raz :-).
Wiewiórki w schowq
Sąsiedzi nam kartkę powiesili na drzwiach, że mamy chyba całe gniazdo. Wnioskując z łomotu chyba tak. Zdecydowaliśmy się dokonać eksterminacji (nie osobiście, zgłosiliśmy do administracji osiedla), ale łomot dalej słychać. Może to duch wiewióry straszy po nocach...
Jesień
Mamy piękną jesień. Kolory genialne. W zeszłą niedzielą pojechaliśmy do Shenandoah oglądać kolory. Ale jeszcze było za wcześnie, a my wyjechaliśmy zbyt późno i zdjęcia są raczej marnawe. Za to powrót był niezły: nocny slalom między sarnami - stały przy drodze za każdym zakrętem. Może w ten weekend wyskoczymy do Great Falls, bo kolorki już należyte.
Brak czasu
Od dzisiaj jak mniemam wpisy będą się pewnie rzadziej pojawiać. Muszę siąść do książek, Słoń zresztą też. Nie przewidujemy na razie żadnych wypadów, Floryda utonęła w pracy Słonia. Do zimy jeszcze chyba daleko, więc nawet na deskę na Dźwięczy-mienie nie wyskoczymy. Zresztą nie wiem, czy nie okażę się, że pracuję, w mordę. Jest trochę zaległości do zrobienia w mieszkaniu i z samochodem po naszych podróżach.
---
Well, due to the fact that nothing has happened recently, or rather lots of things have happened, this entry will be short.
Słoń
was the first day in her new job. After three days of training she arrived to the destination. Description soon.
Halloween
It is a strange custom: people wear costumes and go to bars to get drunk. The difference between normal party and Halloween is just a costume. Oh no, one more thing - cold or flu - next day because the costumes actually unhide more then they cover, and people are so desperate to wear them outside when it is freezing (almost). All in all both thumbs up for the "shark-eating-me" costume. As far as I am concerned it was the most original costume: a half-naked guy up from his chest, sticking out of the cloth shark's jaws. On the other hand there was too many Playboy's bunnies, especially that some of them looked like they escaped from recent "Wallace and Gromit" movie...
The whole Halloween thing is said to be dedicated to children, but I have heard that they are just scared and stressed by all these tricks and treats.
Well, there was a plan to buy a pumpkin, cut it out and put some candle, but we had no time. On the other hand, they should grant a golden razzie for the worst garden arrangements. Plastic skeletons and tombstones, huge inflatable spiders and all this plastic crap, fully illuminated. I was about to take a picture, but I had no time, again.
Brickskellar
We were celebrating Słoń's new job during Halloween. We found a bar in DC featuring beer from almost every country around the world. Słoń decided to try some exotic ones (Kenya, Thailand) and I found some Polish stuff (Łomża, Perła). We will be back. More then once :-).
Squirrels in the closet
Our neighbours left us a message that we might have a whole squirrel nest. Well, taking into account the level of noise, it is hard to disagree. We finally decided to exterminate them (not personaly of course, we communicated the issue to our community), but we still can hear the noises. Maybe it is just a squirrel ghost trying to scare us at night...
Autumn
There is a beautiful autumn right now with fantastic colours. Last Sunday we drove to Shenandoah to contemplate the colours. But it was too early, and we left too late that day, so the pictures are cosi-cosi. On the other hand, our way back was crazy: we were slaloming between deers, as they were by every turn of the road. Maybe this weekend we will drive to Great Falls, as the colours are just fine.
Lack of time
I guess the entries will appear less often since now. We both have to study. We don't expect any escapades, and we are not going to Florida because of Słoń's work. The winter will not come soon, so I doubt we can go snowboarding for Thanksgiving. I might work then as well. There is a backlog of things to do at home and with the car after our Summer trips.
- A Kate na to:
-
Trzymam kciuki za Słonia i liczę na szczegółowe relacje;) Co do rzadszych wpisów stanowczo protestuję - w końcu i bez podróży znajdziesz na pewno motywy do zdjęć! Halloween mnie zawsze intrygowało a raczej przerażeniem napawało owo przebieranie się. Żadnych fot z tej... ekhem... uroczystości nie pstryknąłeś przypadkiem?
- A na to:
-
a wlasnie mialam sie pytac, czy byles juz w Shenandoah jesien ogladac:) Bo ja bylam kiedys zaraz po Halloween i wtedy byly najlepsze widoki:) Gdzie te fotki??
Czy na Halloween byliscie moze w DC na paradzie, co jest w Georgetown na glownej ulicy?? Jest super i tam to dopiero strojów roznorakich mozna sie naogladac i napstrykac fotek!!!:)
A jak tam Słoń w nowej pracy?? Podoba sie jej?:) Czy zdradzisz, co tam robi?:) - A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
Nie mieliśmy czasu w Halloween. Ani na parady, ani na zdjęcia.
W Shenanoah byliśmy. Foty wkrótce. Nic nadzwyczajnego, ale obleci.
Słoń na razie dokonuje rozeznania terenu :-). Jak już rozezna, to coś więcej napiszemy.
Prześlij komentarz
<< Powrót / Close