poniedziałek, października 30, 2006

Kolejne lotnisko, kolejny wyścig / Another airport, another run

Wczoraj znowu leciałem z wywieszonym jęzorem na samolot. Przyleciałem 20 minut przed następnym odlotem i rzutem na taśmę zdążyłem dobiec. Mam tylko nadzieję, że się od tego nie rozchoruję, bo myślałem, że płucka wypluję jak już dobiegłem. Do dupy z takim lataniem.
---
Yesterday I was again running to catch the plane. We landed 20 minutes before next departure and I barely got to the gate. I just hope I will not be ill, as I almost suffocated from coughing in the plane. I'd rather give up such traveling.
A Anonymous Anonimowy na to:

no, pisz pan cos

11/03/2006 6:44 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

No właśnie - tu są tacy, co czekają na kolejne przygody lotniczo-krajoznawcze ;)

11/05/2006 4:41 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

już niedługo dalszy ciąg sagi podróżniczej wokół us. cierpliwości.

swoją drogą chętnie qpię trochę wolnego czasu...

pchła: cóż to za okoliczność "pchła" Cię do tak drastycznego kroq, żeby przenieść bloga?

11/06/2006 4:43 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

W mailu wyjaśniłam pokrótce :)

11/08/2006 12:46 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

sobota, października 28, 2006

Be prepared

Pomiędzy przetwarzaniem zdjęć z naszej podróży i rezerwowaniem kolejnych biletów lotniczych mały przerywnik. Numer 1 w tym tygodniu:
---
Between processing pictures from our trips and booking airline tickets for another - a small intermission. No. 1 this week:

środa, października 25, 2006

Niech szlag trafi linie lotnicze / Damn air lines

W niedzielę leciałem z DC do Montgomery, AL z przesiadka w Atlancie, GA. Coś (zwane również ewidentym brakiem czasu) mnie podkusiło, żeby wziąć ostatni lot tego dnia. No i samolot z DC wyleciał z godzinnym opóźnieniem. Do tej pory zawsze następny samolot też był opóźniany, żeby pasażerowie się zdążyli przesiąść.

Wysiadłem, patrze na zegarek, 20 minut do odlotu, luzik. Niestety, okazało się, że lotnisko w Atlancie jest tak rozległe, że spóźniłem się jakieś 2 minuty (a biegłem). Wtedy wnerwiłem się po raz pierwszy: co oni do krzywej nędzy nie wiedzą, że pasażer leci innym samolotem (te same linie lotnicze), który się spóźnił godzinę i nie mogą poczekać 5 minut? Korona z głowy spadnie jaśnie państwu? Wycedziłem coś babinie przez zęby i poszedłem do obsługi klienta.

Tam pierwsza napotkana kobiecina mi powiedziała, że następny samolot o 9 rano. No kij, sam wziałem ostatni. Pytam się jej w takim razie gdzie mam przenocować, bo to przecież z winy opóźnionego lotu nie złapałem następnego połączenia. A ona do mnie, żebym sobie stanął w kilometrowej kolejce, bo takich jak ja jest więcej. A bodaj by was diabli wzięli. Stoję. Pół godziny. "Następny!". Dobrze, że nie "Czego?!". Wytłumaczyłem, że mi samolot uciekł, bo drugi był spóźniony, i pytam czy dostanę jakiś hotel na koszt linii lotniczych. Kobieta pogrzebała w komputerze i oświadczyła, że spóźnienie było z powody dyżurnego ruchu, i że mogę dostać co najwyżej qpon rabatowy na nocleg. Zagotowałem po raz drugi. A co mnie to obchodzi, że na lotnisku jest burdel i nie umiecie sobie samolotów poustawiać jak trzeba?

Wziąłem qpon i poszedłem szukać bagażu. Zgodnie z tym co kiedyś mi powiedziano: bagaż musi lecieć ze mną w samolocie. Skoro ja nie poleciałem, bagaż też nie. Zresztą nie było cudów, żeby go zdążyli przeładować do drugiego samolotu. Oczywiście na taśmach go nie znalazłem. Więc znowu to drugiej kolejki. Stoję. Pół godziny. "Następny!". Co za trzoda (nie obrażając trzody). Po raz kolejny tłumaczę w czym rzecz i mówię, że chcę mój bagaż, bo jadę do hotelu i mam zamiar się umyć jak człowiek. A kobieta do mnie, że bagaż w sortowni, a tam nikt nie odbiera telefonu. Tutaj para poleciała mi uszami, ale ponieważ wcześniej już słyszałem kilka razy głośno wypowiadane słowa na F przez uprzednio równie należycie obsłużonych pasażerów, więc dałem sobie looz. Na szczęście w plecaku pomiędzy laptopem a zszywaczem bojowym (do ochrony przed terrorystami) przezornie wrzuciłem komplet zapasowych majtasów, skarpet i podkoszulek. A w hotelach zwykle dają jakieś przybory toaletowe.

No dobra, teraz do hotelu. Czym? Busikiem. Poszedłem na przystanek. Dookoła piździ jak w kieleckim, temperatura tak z 5C. Pogoda też zgłupiała do reszty. Stoję. Pół godziny. Busików w cholere, tylko jak zwykle nie te co trzeba. W końcu podjeżdża jakiś koleś i po usłyszeniu nazwy hotelu mówi, że tamten już pełny i żeby wsiadać. W busiku same ofiary spóźnionych samolotów tej samej linii lotniczej.

W poniedziałek rano wstałem i pojechałem na lotnisko łapać następny samolot. Po przekroczeniu progu hali lotniska - załamka. Luda taka masa, że na Manhattanie w szczycie tyle nie ma. Na szczęście w miarę szybko idzie. Stoję. Pół godziny. W końcu przechodzę przez bramki i gnam na drugi koniec lotniska do mojego terminala, licząc że jeszcze jakąś kawę zdążę złapać. Wpadam na właściwy terminal i węszę zapachu kawy. Jest, widzę znak Starbucks. Podchodzę, a tu jak w tej piosence: "Poproszę kawę. No nie ma kawy. Jak to qfa nie ma kawy?" Na szczęście mieli jakąś butelkowaną, więc złapałem jeszcze jakieś ciastko (swoją drogą słodkie jak psikuta, czy oni cukier tutaj chemicznie dosładzają?) i gnam do mojej bramy. A tutaj kobieta do mnie, że była zmiana i ten lot na drugim końcu terminala. Niedługo osiągnę mistrzostwo w biegu z plecakiem na samolot...

Na koniec okazało się, że na miejscu mój bagaż nie wyjechał na taśmie. Ale nie dane mi było opuścić lotnisko bez niego, bo się znalazł. Czyżby przyleciał innym samolotem?...
---
On Sunday I was flying from DC to Montgomery, AL with through Atlanta, GA. Something (called notorious lack of time) told me to book the last flight that day. And the plane was delayed 1 hour before it took off. So far, they were always waiting for the connecting flight, so that passengers had an opportunity to catch next flights.

I left the plance, checked time and I still had 20 minutes, so I was easy. Unfortunately, Atlanta airport is so big that I was 2 minutes late (even though I was running) - the plane was gone. I pissed off for the first time that night. Did not they know that some passengers came on a plane (same airlines), that was delayed one hour? Could not they wait 5 minutes? Would it be really a problem? I swore silently and went to the customer service.

First lady I met there told me that my next plane is at 9am next day. Well, nothing new, I booked the last flight. So I asked her about the lodging for the night, because it was the airlines fault. She showed me a long queue and told to wait there. Damn it. I was waiting half an hour. "Next!". Well, still better then "What?!". I explained my situation and asked for the hight on the house. She checked something and said it was the traffic controller's fault and all they can do is to give me a discount voucher for a hotel. What the hell, was is my fault that you have a mess and the flights were all messed up?

So I took the voucher and went to get my luggage. According to what I have heard the luggage has to fly on the same plane. So if I did not, it did not either. Besides, they had not enough time to move it between planes. Obviously, I did not find it on the luggage claim area. So I spent another half an hour in the queue. "Next!". Southern courtesy. So I explained my situation again and told them I wanted my luggage as I am going to the hotel and I want to shower like other civilized people. But all I was told was that my luggage is in the sorting facility and noone picked up a phone there. The steam gave off through my ears, but I gave up as I had previously heard other disappointed passengers using the F words. Fortunately I packed some underwear between the laptop and lethal stapler (a counterterrorist weapon) and they usually supply some tooth brush and tooth paste in the hotels.

So to the hotel. How? By shuttle. I went to the shuttle stop. It was windy as hell and 40F cold. The weather went nuts. I spent another half an hour waiting there. There was a lot of shuttles leaving, but none was going my direction. Eventually, one of drivers told us our hotel is full and took us to another hotel. The shuttle was full of victims of delayed connecting flights.

Monday morning I woke up and went to the airport to catch my plane. Once I entered the main terminal I was devastated. There was more people there then in Manhattan during rush hour. Fortunately the pace was fast. I spent another half an hour waiting there. Eventually, I went through the security and started running to my terminal, praying to get some coffee on the way. Once I got there I felt lucky: Starbucks sign. I got there but it was a in the song: "Can I get coffe? We have no coffee. How the F you have no coffee?". Fortunately they bottled coffee, so I grabbed one along with the cookie (sweet as crap, do they chemically make the sugar sweeter here?) and started running to the gate. And there some lady told me the boarding gate was changed and it is on the oppoiste side of the terminal. Soon I will a champion of running with the backpack to catch the plane...

At the end of my trip my luggage was not in the luggage claim area. But this time I did not leave the airport without it, as they found it somewhere. Was it sent with another plane?...
A Anonymous Anonimowy na to:

wspolczuje. w mojej porzedniej pracy tez musialam latac dosc sporo. najpierw sie cieszylam. lotnisko, laptopy, punkty, pierwsza klasa- potem mnie zaczelo trafiac. spoznienia, cholota, non stop na kawie, i to pakowanie ktore wlasciwie trwalo bez przerwy...

10/25/2006 7:47 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Wspolczuje Ci klopotu. Jak do tej pory nic podobnego mi sie nie trafilo, wiec pewnie mnie to czeka w, mam nadzieje, dalekiej przyszlosci.

10/25/2006 4:05 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

a ze sie jeszcze zapytam
jakimi liniami leciales?

10/26/2006 11:11 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

Delta. Wracam dzisiaj, zobaczymy co pokażą.

Chwilowo radzę unikać też lotniska w Atlancie, bo robią jakieś straszne remonty i qrz i syf naokoło.

10/27/2006 11:33 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

a przylatujesz czasem do hjuston?

10/27/2006 1:20 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

na razie raczej nie. mogłem lecieć do Dallas, TX na szkolenie w tym roku, ale przez naszą podróż musiałem lecieć w innym terminie do Orlando, FL.

10/27/2006 3:54 PM  
A Blogger Diego Gutiérrez na to:

right they now do PayPal on both sides of the pond...
in Europe it s based in the UK, and is FSA-authorised...
good to know...

10/28/2006 1:47 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

wtorek, października 24, 2006

Krowa urodzinowa :-) / Birthday cow :-)

Czy Stefa już się pochwaliła krową, którą dostała na urodziny?
---
Has Stefa already told everyone about the cow, she had got for her birthday?
A Anonymous Anonimowy na to:

czy w krowie gotuje sie mleko, czy wode?

10/24/2006 1:10 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

krowa generuje dwie filiżanki crapaczino. albo latte. w zależności od zachcianki pasącego :-).

10/24/2006 2:37 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

krowa w działaniu

10/24/2006 2:54 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

ale fajna.
i wyglada jak nasza polska, a nie jakas dlugoroga.

10/24/2006 3:55 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Naprawde polecam, krowa daje pyszna i aromatyczna crapaczino i prawie robi muuuu;-).

10/24/2006 4:25 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Cute!

10/24/2006 5:19 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Heheh... Good job! I knew about this way before she even got it! very nice!

10/27/2006 3:02 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

Cassy, she told me she found out before :-). But I was quite sure she knew about the cow before. I broke the rule of not leaving any traces :-).

10/27/2006 4:00 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

troche sporo roboty z ta krową ale jest fajowska! a kiedy kupicie sobie ta zywa krowe? ;-P

11/14/2006 4:21 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

poniedziałek, października 23, 2006

Gorączka złota / Gold Rush

No to się zaczęło... W niedzielę byliśmy na pierwszym spotkaniu z pośrednikiem od tektury (znajomi nam polecili) i oprowadził nas po szczegółach umowy. Czekamy teraz na list z banku pt. ile możemy wziąć kredytu, żeby z głodu nie umrzeć. A Stefa wpadła w szał poszukiwania domu.

Na początku rozważaliśmy jakiś wolno stojący domek (zadziwiające, że używają tutaj wyrazu "detached"). Ale w naszej okolicy musielibyśmy sobie chyba wypruć żyły, żeby nas było stać na coś takiego. I jeszcze pewnie były z epoki tektury łupanej, pokryty farbą ołowianą i w stanie ogólnego rozpadu.

Więc pewnie zdecydujemy się na jakiegoś szeregowca (zwanego też "townhouse").
---
Well, the race has started... Last Sunday we met a realtor (our friends recommended him) and he told us everything about the contract. Now we are waiting for the bank to send us a letter stating how much of morgage we can get not to die of starvation. In a meantime Stefa started house window-shopping.

Initially we were considering detached house (amazingly enough they use the term "detached"). But in our area we would probably kill ourselves at work to afford something like that. Not to mention it would be as old as paper stone age, covered with lead paint and generally not in a its best shape.

So we rather consider some townhouse.
A Anonymous Anonimowy na to:

na początek to i townhouse może być ;-) a za kilka latek zawsze można kupic coś większego....
Mam wielu znajomych z takimi townhouse i są fajne- ma sie nawet kawałek ogródka za domem! :)

10/24/2006 6:36 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

my mieszkamymy wlasnie w takim townhome i dam tylko jedna rade. koniecznie z ogrodkiem. chocby najmniejszym. zeby chociaz grilla mozna bylo sobie zrobic.
powinniscie poczekac jeszcze do 2007. podobno wtedy ma sie zaczac powolny krach na amerykanskim rynku nieruchomosci czego poczatki widac juz w san diego.

10/24/2006 9:09 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

O tak: ogrodek, maly bo maly, ale musi byc;-)

10/24/2006 9:30 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

a co się dzieje w San Diego, że widać krach?

10/24/2006 10:19 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Bylam w San Diego tydzien temu i zadnego krachu nie widzialam. Domy, jak staly, tak stoja ;-)

10/24/2006 10:45 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

oczywiscie- domy beda staly. tylko wlasciciele sie zmienia.
podobno nie maja z czego splacac tych domow. nawet jakis podcat z npr wczoraj na ten temat slyszalam.
mowi sie, ze kolejny rok bedzie dobry dla tych ktorzy planuja zakup domu, a zly dla tych ktorzy beda sie musieli z niego wyprowadzic.

10/24/2006 1:06 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

oczywiscie- domy beda staly. tylko wlasciciele sie zmienia.
podobno nie maja z czego splacac tych domow. nawet jakis podcat z npr wczoraj na ten temat slyszalam.
mowi sie, ze kolejny rok bedzie dobry dla tych ktorzy planuja zakup domu, a zly dla tych ktorzy beda sie musieli z niego wyprowadzic.

10/24/2006 1:08 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

wlasnie uslyszalam w radio, ze w ostatnim economiscie jest artykul poswiecony wlasnie temu tematowi. moze warto kupic.

10/24/2006 3:53 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

środa, października 18, 2006

Jesień / Autumn

Jest plan, żeby się wybrać na oglądanie jesieni do New River Gorge. Pytanie tylko czy zdążymy przed końcem. Jesieni oczywiście.
---
There is a plan to go and watch the colours of autumn in New River Gorge. The question is if we get there before the end. The end of autumn, of course.
A Anonymous Anonimowy na to:

jakiej jesieni? panie u nas nadal 28C :)

10/18/2006 11:55 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

28C?? To ja poproszę o taką jesien!! Bo u nas rano 5C, a potem okolo 14:(
W tym New River Gorge nie bylam. Wyglada zachecająco. A do Shenadoah sie nie wybieracie tego roku na ogladanie kolorowych lisci na wzgórzach?:)

10/19/2006 5:15 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

dzisiaj akurat temperatura spadla do 15 stopni. bo idzie jakis zimny front z polnocy. ale jutro, czy tam pojutrze znowu bedzie goraco. ja tam wole jak jest zimno. jak jest zimno to czlowiek przynajmniej sie moze ogrzac, a jak jest goraco to niestety pozostaje tylko siedzenie w klimatyzowanym pomieszczeniu.

10/19/2006 12:53 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

tutaj można zobaczyć web-cama z okolic Mammoth Cave w WV.

hjuston:
28C? ale upał. u nas już przyjemne 15C :-).

thernity:
New River podobno lepsze od Shenandoah, a poza tym już byliśmy w Shenandoah w zeszłym roku bodajże.

10/19/2006 1:09 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

PayPal

Dla tych co jeszcze nie wiedzą: PayPal działa po dwóch stronach bajorka.
---
For those who haven't noticed yet: PayPal now works on both sides of the pond.
A Anonymous Anonimowy na to:

ja juz wiem i nawet sobie wyslalam stowke zeby sprawdzic czy dziala. i dziala. juz lezy sobie cieplutko w mbanku

10/18/2006 11:52 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

widzę, że embong popularny :-)

10/19/2006 1:00 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

poniedziałek, października 16, 2006

Polskie żarcie: naleśniki z serem / Polish food: pancakes staffed with sweetened cottage cheese



Stefa była w ten weekend w Balti i kupiła ser biały. No i zrobiła naleśniki z serem. Pycha!

Lubicie naleśniki? To zapraszam, mamy pełną szafę (zawsze mi się ten dowcip przypomina :-)

PS. Uczę się i mi odwala :-)

---
Stefa went to Balti last weekend and bought cottage cheese. And she prepared pancakes with cheese. Delicious!

Do you like pancakes? Feel free to come and give them a try, we have a cabinet full of them (they always remind me of that joke :-).

BTW I am studying and going slightly crazy :-)
A Anonymous Anonimowy na to:

pycha

10/16/2006 11:23 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

a ja nie znam żartu o naleśnikach w szafie...:( czy to może szafa Lesiaka? ;D
A pierogi ruskie tez robiliscie z tego twarogu?:)

10/18/2006 8:48 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

Przychodzi facet do psychiatry:
- Panie doktorze, moja żona uważa, że jestem walnięty bo lubię naleśniki.
- Nie ma w tym nic nienormalnego. Ja też lubię naleśniki.
- To zapraszam do siebie - mam pełną szafę :-)

10/18/2006 12:29 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

aaaa, dobre! :DD
A nie wiedzialam, ze Stefa byla w Balti z K. :)

10/19/2006 5:12 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

czwartek, października 12, 2006

Nowiny / News

Byle szybko:

1. Przylatujemy do Polski pod koniec listopada. Stefa dzielnie walczy z planem, jak upchać natłok zadań do zrobienia, krewnych i znajomych królika do odwiedzenia i miejsc do zobaczenia w ciągu jednego tygodnia. Uff, będzie ciężko, może powinniśmy wziąć drugi tydzień urlopu tutaj na odespanie naszej wycieczki :-).

Jeśli komuś coś trzeba - mówić póki czas.

2. Udało mi się rzutem na taśmę wytargować 3 dni wolnego w przyszłym tygodniu na naukę. Egzamin w przyszły weekend. Temat wyjątkowo interesujący i na czasie: REGulacje :-).

3. Po egzaminie lecę do Montgomery, AL. Jeśli uda mi się przed wyjazdem wysmażyć resztę zdjęć na płytkach, postaram się wreszcie dokończyć Tour de US i wrzucić pozostałe zaległe zdjęcia.

4. Już niedługo zaczniemy nadawanie kolejnej serii, tym razem bardziej o charakterze dramatu sensacyjnego, pt. Jak kupić tekturę, żeby nie przepłacić. Temat oczywiście związany z kupnem domu, lub też raczej lokalnej namiastki czegoś co się nazywa dom, a w rzeczywistości jest tylko połączeniem drewnianej szopy oklejonej papierem. Będzie polew, gwarantuję :-).

5. Z serii kupiłem sobie: zestaw do czyszczenie sensora w aparacie i drugie pół giga pamięci do laptopa. Pytanie: czemu tak późno na to wpadłem?

6. Z serii darmowy niezły soft: SyncToy do robienia tymczasowej kopii zapasowej zdjęć na przenośnym dysku. Co prawda sygnowany przez MS, ale z serii PowerToy, więc obleci. Wogóle to muszę zrobić jakiś update kącika darmowego oprogramowania...

---
Let's make it quick:
1. We are flying to Poland by the end of November. Stefa is trying to fit in all the tasks to do, people to meet and places to visit into one week. Tough job. Maybe we should take another week of just to take a rest after our trip :-).

If anyone needs anything - let me know.

2. Somehow I got 3 days off next week to study. The exam is next weekend. Interesting topic, as far as I am concerned: REGulation :-).

3. After the exam I fly to Montgomery, AL. If I find some time to burn all the pics before, I might be able to finalize the Tour de US serie and post all other remaining pics.

4. Soon we comence broadcasting new serie. This time it is more of a thriller type: How to buy a cardboard and not to be ripped off. Of course, I am referring to buying a house in US. Or rather something that is called a house, but in fact is a wooden barn covered with paper. It is going to be hilarious, believe me :-).

5. Recent purchases: sensor cleaning kit i another half gig of laptop memory. I have no clue why I did not get them earlier.

6. Recent good free soft: SyncToy to archive the pictures on the second hard drive before I burn them. It is from MS, but fortunately it is PowerToy serie so not that bad. I guess I need to do an update of the good free soft column...
A Anonymous Anonimowy na to:

Ale Wam doooooobrze z tym wyjazdem do Polski! Powodzenia na egzaminie!
Domow z cegly nie ma w Aleksandrii? (Btw, cieplo tam macie)

10/12/2006 5:08 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

Ad. 1: Wolabym jechać w czerwcu, zawsze można skoczyć w Tatry.
Ad. 2: Nie dziękuję :-)))
Ad. 3: Domy z cegły? A i owszem są. Tylko cena bliska siedmiu cyfr...
Ad. 4: Jeszcze mamy ciepło. Ale idzie od Was :-)))

10/12/2006 5:25 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Swieta racja - zapomnialam, ze w DC jest drogo. Znajomi, ktorzy w Chicago mieli wlasny "apartment" po przeprowadzce do DC wynajmuja, bo ceny ich totalnie zaszokowaly i nie stac ich na kupno.

A propos ciepla, bylam w Aleksandrii w maju :-). Jadlam pyszne shrimp scampi w "Flying Fish". Mniam.

10/12/2006 6:27 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

no to powodzenia na egzaminie ;>
Super, ze przyjedziecie do PL, szkoda tylko ze na tak krotko to sie nie spotkamy, bo zalatani bedziecie:((( Buuu.... Ale pomysle czy cos moze sobie nie "zamowic" z Jueseju, to jakby co to napisze w mailu, zebyscie potem mi wyslali paczka w PL ;)
AAA no i czekam na historie z zakupem domu!!!!!!
P.S. Koniecznie pozdrów Stefę:))

10/13/2006 3:40 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Thernity, dziekuje i rowniez goraco pozdrawiam. Wlasnie tak sobie pomyslalam, ze w sumie moglabys sprobowac namowic szefa na jakas delegacyjke mala i wpasc do Kraka w listopadzie;-). Byloby superowo-milo;-).

Czekamy na zamowienia...Buzka

10/13/2006 11:41 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

fajnie macie. my narazie nie lecimy.
a propos tego zestawu do czyszczenia sensora. my uzywamy czegos innego. prawde mowiac musze przyznac, ze jest to rewelacyjne i naprawde dziala. polecam na wypadek jakby twoje nie dzialalo (bo my zanim znalezlismy ten to wyprobowalismy 2 inne, ktore w ogole nie dzialaly).
http://www.visibledust.com/

10/15/2006 10:13 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

hjuston, ja kupiłem wcześniej jakieś badziewie w pierwszym lepszym fotograficznym, ale ponieważ robiło więcej szkód niż pożytku, poszedłem po rozum do głowy (na forum dpreview :-) i znalazłem ten zestaw. działa rewelacyjnie.

10/15/2006 9:17 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

a no to swietnie
patrze sobie wlasnie na ten twoj termometr- ale macie zimno

10/16/2006 8:15 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

piątek, października 06, 2006

Iq Nobel Prize Winners

Tym razem tylko po angielsku, ale polecam lekture bo można sikać po nogach.
---
Definately worth reading. LMAO.