sobota, grudnia 31, 2005

Everglades

Everglades jest jednym z największych parków w Stanach. Z grubsza rzecz biorąc to jest jedno wielkie bagno, a w zasadzie wolnopłynąca rzeka szeroka na pół półwyspu, uformowana przez wody płynące z jeziora Okeechobee. Nieskończone źródło ptactwa i aligatorów (o czym mieliśmy się przekonać dopiero podczas naszej drugiej wizyty w Everglades).

Nie widzieliśmy całego parq, ze względu na szkody spowodowane przez huragany szalejące na półwyspie w tym roq. Niedostępne było wybrzeże od strony Zatoki Meksykańskiej.

No i pogoda nam nie dopisała tak bardzo jak byśmy chcieli - cały dzień były gęste chmury.
---

Everglades is one of the biggest national park in the US. More less it is one big swamp, or actually a slow river wide for half of the peninsula and formed by water flowing from Lake Okeechobee. Endless source of birds and aligators (we were about to find this out during our second visit there).

Beaceuse of the destruction made by the hurricanes this summer, we were not able to see the whole park. The Mexican Bay shore was closed.

And the weather could have been better. The whole day was very cloudy.


Kto tu na kogo poluje? / Who is hunting for whom here?
A Blogger Diego Gutiérrez na to:

I added some Polish history to my blog.
Please feel free to stop by, leave a message and spread the word to ur polish fellow bloggers
and tell Michal if u get a chance

1/14/2006 11:53 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close


Pantery w tej okolicy nie są niczym nazdwyczajnym jak widać. Nam niestety nie udało się zobaczyć ani jednej. Szkoda... / Panthers are quite popular in this area. However, we were not lucky enough to see even one. Pity...
A Anonymous Anonimowy na to:

na Florydzie znaki z pumami, na Alasce z łosiami, a w Australii z kangurami :)))

1/12/2006 8:34 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close


Ptaszek / A bird

czwartek, grudnia 29, 2005


Staliśmy od niego jakieś 2 metry, oddzieleni niewielką poprzeczką, pod którą mógł spokojnie przejść. Mało zawału serca nie dostałem jak jakiś kilkuletnia dziewczynka zaczęła się najpierw przez tą barierkę przechylać a potem próbowała przejść na drugą stronę, a rodzice jakoś nie spieszyli się z interwencją. A Ali tylko siedział i patrzył. A potrafi się poruszać na lądzie bardzo szybko... Może dlatego, że ten osobnik był w sumie mały: jakieś 1.5 metra...
---

We are about 6 feet away from this one, separated by low bar, under which it could easily go through. I have almost got a heart attack when I saw a kid bending over this barrier and trying to cross the bar, while the parents did not rush to stop her. But the aligator was just sitting and observing us, despite the fact that it can run very fast on the ground... Maybe because this one was pretty small, just about 4.5 feet long.

Biały ząbek :-) / White tooth :-)

Przyjemniaczek, nie? / Nice guy, isn't he?

Kolejne ptaszysko. / Another bird.

Bagienko / Swamp

Gęsto, że Słonia nie widać :-) / It was so dense, that Słoń was almost invisible.
A Blogger Kate na to:

Dopoki nie powiększyłam zdjęcia i nie przyjrzałam się dobrze, pomyślałam, że Ci się zdjęcia pomyliły, bo tam nie ma wcale Słonia :)

PS Aligator jest wyrabisty

12/31/2005 3:44 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

ja tez:) poki nie powiekszylam, to nie widzialam Słonia:))

1/12/2006 8:39 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close


Pusta droga, a po bokach gęsto, że nic nie widać. / The road was empty, but the bush along the road was so dense, that we could not see anything.

I znów nie widać drogi za zakrętem... / Again the path disappears behind the turn...

Istota Everglades: bezkresna łąka zalane wodą. / The essence of Everglades: endless meadow covered with water.

środa, grudnia 28, 2005

Przylądek Canaveral / Cape Canaveral

Po naszej wyprawie przylądek Canaveral kojarzy mi się z teoriami Ericha von Dänikena. Z jednej strony kompletnie dzika przyroda, z drugiej strony w oddali majaczące niewyraźnie kontury stanowisk do odpalania rakiet. Jeśli do tego dodać nisko zawieszone chmury, które wyglądały jak mgła, można sobie tylko wyobrazić klimat.

Nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Przejechaliśmy przez park, zatrzymaliśmy się na chwilę na plaży i pognaliśmy do Centrum Lotów Kosmicznych. Niestety spóźniliśmy się na ostatnią wycieczkę do stanowisk odpalania rakiet. Udało nam się zobaczyć tylko rakietę Saturn V - trzystopniowe bydle, które jako pierwsze rozwiązało problem lotów do Księżyca.

---
Since our trip Cape Canaveral reminds me the theories of Erich von Däniken. On one hand we saw a lot of wildlife, while on the other hand there were the contours of the space ship launch pads somewhere on the horizon, covered in the low clouds that looked more like a thick fog.

We did not have enough time to see everything. We drove through the park, stopped for a while on a beach and rushed to the Space Center. Unfortunately, we were late for trip to launch pads. We were only able to see the Saturn V rocket - the three stage monster that solve the problem of flights to the Moon.


Na przerażonego nie wygląda - pewnie dlatego, że na codzień obcuje ze statkami kosmicznymi. / It does not look scared, probably because it lives among the space ships on a daily basis.

Jak przystało na sąsiedztwo z Centrum Lotów Kosmicznych, nawet kible przy plaży wyglądają kosmicznie :-). Wajcha jest odjazdowa, mam nadzieję, że nie działa jak katapulta. / The neighbourhood of the Space Center might explain the unusual look of this beach toilet :-). The lever is so cool. I hope it does not work as catapult.

Sępy na swoim parkingu. / Vultures on their parking spot.

Mój ulubieniec: Pancernik Patiomkin, czyli mikro świnia w nocniku. Ostrzegano nas, żeby uważać na tego małego gnojka, bo jak wpadnie pod koła to potrafi niezłych szkód narobić. / My favourite animal - armadillo - that looks like micro pig covered with urinal. We were warned to be careful with this small creature, because it can heavily destroy the car once hit.

Ptactwa wszelkiego było pod dostatkiem. / There were lots and lots of any kind of birds.

Nasz pierwszy Ali. / Our first Gator.

niedziela, grudnia 25, 2005

Święta, święta... i po świętach / Xmass is gone

Jesteśmy z powrotem. Zdjęcia z Florydy jak tylko się uporam z porządkowaniem.
---

We are back home. Pictures from Florida as soon as I review them.

czwartek, grudnia 15, 2005

Mohair (czyt. moher) w modzie...

No cóż - rzeczywistość w IV RP mamy jaką mamy. Na odstresowanie polecam małą rozrywkę. Może to znane, ale ja to dzisiaj dostałem. Mroś, dzięki - setnie się ubawiłem :-).
A Anonymous Anonimowy na to:

to do Ciebie juz nawet doszlo?:D widzialam to, jest great!!:)
A ja znowu mam zaległości w czytaniu i oglądaniu fotek u Ciebie, bo od pocz grudnia w robocie czasu nie miałam nawet sie podrapac..:/
ale juz na urlopie od jutra jestem, wino szwedzkie z Kinnarpsa dzis dostalam jako Christmas gift, to zabieram i jade na Swieta;-)
I życzę Tobie i Słoniowi Weosłych Świąt!!!!!

12/21/2005 7:10 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

środa, grudnia 14, 2005

Opuszczając Chicago... / Leaving Chicago...


To zdjęcie z hotelu w którym mieszkaliśmy. Chciałem je umieścić, bo hotel trochę przypomina mi trzecią część Matrixa :-). Dookoła pokoje, a na środku kolumna z czterema windami połączona z pokojami pomostami. / This is the hotel we lived in Chicago. I wanted to include this picture, because hotel reminds me of the last Matrix movie. Rooms were located around, while in the center there was a column with four elevators and platforms to the rooms.
A Blogger Kate na to:

Wowww... aż buzie rozdziawiłam jak zobaczyłam to zdjęcie... Robi wrażenie :)

12/15/2005 10:55 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close


Inspiracja Wieliczką? / Is this inspired by Wieliczka Salt Mine?

Prawdopodobnie najbardziej rzucający się w oczy polski sklep w Chicago. / Probably the most noticable Polish store in Chicago.

To "God bless America" zaczyna mi powoli wychodzić bokiem. Zwłaszcza, że na co drugim zderzaku takie widuje. / I have an impression that this "God bless America" is definately abused. A half of the cars here has it on a bumper.

wtorek, grudnia 13, 2005


A to największa - moim zdaniem - upierdliwość systemu drogowego w okolicach Chicago: koszyczek "co łaska" 80 centów :-). Zabuliłem przez niego mandat 15 doli, bo nie miałem drobnych. Nie każdy jeździ z kieszeniami wypchanymi miedziakami... / This is, in my opinion, the most annoying attribute of the Chicago road system: exact change basket for 80 cents :-). I have paid $15 ticket because I only had some notes. Some just don't enjoy having pockets full of change...

Cedar Point

Pisałem już kiedyś o naszym pobycie w Cedar Point. Czas na zdjęcia z odzysku.
---

I have already written about our trip to Cedar Point. It is time for some recovered pictures.


Po drodze spotkaliśmy wiatraki w polach kukurydzy. / On the way to the park we saw the wind power plants in the corn fields.

Tuż przed zajęciem miejsca w wagoniku... / Just about to take a seat in the coaster...

A co innego może Wujka zainteresować, co? / What else can interest me, huh?

Interesująca ławeczka. / Interesting bench.

Słoń w dybach :-) / Słon in stocks :-)

Stylizować to oni potrafią - bez dwóch zdań. / I highly doubt it is authentic.

poniedziałek, grudnia 12, 2005


Zapowiada się całkiem niewinnie... / It looks very safe at the beginning...

... nadchodzi ... / ... it is comming ...

... i zimny prysznic! Postawiłbym tam kilku naszych polityków :-) / ... and finally cold shower. I guess some of our politicians should stay there for a while :-).

Drewniana kolejka równoległa - kolejna atrakcja, z której nie zdążyliśmy skorzystać... / Parallel roller coaster made of wood - another attraction we could not try because of lack of time...

Ostatni rzut oka na potwora... / Last view of the monster...

W drodze powrotnej z parku zobaczyliśmy coś takiego: jak dla mnie to silos na zboże. Ale wygląda jak wielki ciemnozielony imbryk na herbatę :-) / Going back from the park we saw this thing: it seems to be grain silo in my opinion. But it looks more like huge dark green tea kettle :-).

Lokalna technologia budowy domów. Z rozrzewnieniem wspominam wszystkie te kamienne domy z Włoch czy Grecji... / Local methodology of house building. That reminds me all those beautiful stone houses that I have seen in Italy or Greece...

sobota, grudnia 10, 2005

Pierwszy Zjazd / First Descent

Od kiedy mamy netflixa, rzadko chodzimy do kina. Ale dzisiaj wyciągnąłem Słonia na film, który chcieliśmy oboje zobaczyć na wielkim ekranie. First Descent. Dokument o historii snowboardu i pewnym wypadzie pięciu kolesi w góry Alaski. Polecam zobaczyć zapowiedź, zwłaszcza motyw jak Travis Rice ucieka przed lawiną! Niesamowite! No i krajobraz Alaski - zapiera dech!
---

Since we have netflix, we rarely go to the cinema. But today I took Słoń to see the movie we really wanted to see on a big screen. First Descent. A document about history of snowboarding and the escapade of five guys to Alaska mountains. I suggest watching the trailer, especially the scene where Travis Rice escapes from avalanche! Truly amazing! Not to mention all Alaska scenery, that can leave one breathless!

A Anonymous Anonimowy na to:

No coż skarbie, jestem tu przypadkiem, bo poszukuje tego filmu.. :)
Pozdrawiam.

1/02/2007 2:04 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

Sprzedałem duszę :-) / I have sold my soul :-)

Z dniem dzisiejszym zdradziłem ostatecznie swoje ideały i sprzedałem swoją duszę lokalnemu diabłu. Na usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że to w imię słusznej sprawy.

Mamy kablówkę :-).

Ale tylko dlatego, że Internet szybszy.
---

Today I have finally betrayed all my beliefs and I have sold my sold to the local devil. To defend myself I can only say it was for the right idea.

We have a cable tv :-).

This is because available Internet is way faster.

czwartek, grudnia 08, 2005

Rządzić czy nie rządzić? - oto jest pytanie! / To rule or not to rule: that is the question!

D.C. jest położone w dosyć nieszczęśliwym miejscu: za daleko od równika, żeby śnieg nie spadł i za blisko, żeby była zima z prawdziwego zdarzenia.

W związq z tym każde większe opady śniegu powodują generalnie panikę: ludzie wychodzą wcześniej z pracy, a jak ma padać w nocy, to biorą robotę ze sobą, żeby następnego dnia pracować w domu. Żeby było jasne: mówimy o opadach śniegu w ilości 15 cm!

Dzisiaj Słoń przytargał do domu jeszcze większą rewelację: spójrzcie na tą stronę! Jest to ni mniej, ni więcej oficjalny komunikat dla pracowników rządowych D.C. czy mają przyjść do pracy!
---

D.C. is located rather unfortunately. It is too far from Equator to avoid snow, and too close for the real winter.

As a result everytime there is snow forecasted it means panic! People leave earlier, or if there is a snow expected at night, they take some work home to avoid driving to work next day. To make it clear: we are talking about 6in. of snow!

But today Słoń showed me something even more amazing. Look at this website! This is nothing more then the official announcement to the D.C. government agencies' employees whether they should report for work or not!

niedziela, grudnia 04, 2005

Waleczny weekend / Hard weekend

W ramach przedświątecznych porządków weekend należał do "fizycznych" :-).

Na pierwszy ogień poszło rżnięcie wyra :-). Po zaopatrzeniu się w odpowiednie narzędzie zwane wyrzynarką, odchudzililiśmy podstawkę pod materac o jakieś 40cm (tyle wystawała poza obręb materaca). Jeśli dołożyć do tego wywalenie mojej "kolekcji" pustych pudeł po wszystkich meblach, to nagle w sypialni zrobiło się tyle miejsca, że wrzuciliśmy tam stojak z rowerami. Mam tylko nadzieję, że w nocy stojak nie wyrżnie o ziemie i nie obudzę się z pedałem w pupie (o pardon, zdaje się, że to nie jest zbyt poprawne politycznie stwierdzenie :-).

W ramach porządków natknąłem się również na zwłoki naszego dysq. Rozpocząłem więc poszukiwania firmy, do której można by wreszcie odesłać dysk do odzysq. I jak zwykle okazało się, że 1) głupi ma zawsze szczęście i 2) nie stać nas na tanie rzeczy. Poprzednim razem qpiłem jakąś tanią obudowę USB na dysk (nie dość, że bez instrukcji, to jeszcze kabel jakiś tandetny). Dość, że dysk nie chciał się dać odczytać (najprawdopodobniej żarł więcej prądu niż kabelek mógł przepuścić + prawdopodobnie moja kompletna ignoracja w dziedzinie dysków USB). Później na potrzeby dysq archiwizacyjnego qpiłem coś nieco lepszej jakości. I teraz wykorzystałem kabelek z tejże do podłączenia "martwego" dysq.

I nagle dysk zrobił się widoczny! Pozostało jeszcze rozwiązanie debilnego problemu "brak dostępu" (debilizm tego problemu polega na tym, że po przeinstalowaniu winzgrozy traci się dostęp do swoich danych nawet przy takiej samej konfiguracji użytkowników). Ponieważ cienkim z winzgrozy, należało w tym celu zasięgnąć rady fachofcuff.

Tak więc mamy z powrotem naszą kolekcję zdjęć. Ta-da!!!
---

We decided to spend this weekend trying to clear outstanding DIY work in our apt :-).

So the first issue was to cut the matress base :-). After getting a proper tool (jigsaw), we have trimmed the base by about 40cm (16in.) that was sticking outside matress. We have got rid of my empty boxes "collection", and with all the space we decided to move in the bikes and the bike stand. I only hope it will not fall down on us during the night :-).

I have also came accross our dead hard-drive. So I decided to finally look for the data recovery services, that I could send my dead pal. Fortunately it turned up that 1) I am luckier than I thought, and 2) I cannot afford buying cheap stuff. Initially I bought a cheap external USB closure (no manual and with ugly cable). All in all, the drive was unreadable (I guess it needed more juice then the cable could deliver + my ignorance about USB drives). Later I bought sth better for my archive hd. And I used the cable of the latter case to connect the "dead" fellow.

And somehow I could access some files! All I needed to do was solve the dumb problem of "access denied" (dumbness is related to the fact that after windows reinstall there is no access to the personal files even though the user config is the same). I have found some good resources in Polish.

So I have my picture collection again. Ta-Da!!!
A Blogger Poltergeist na to:

O 40 cm?! To łóżko dla wielkoludów, czy użytkownicy tacy karłowaci? ;)

Dzielisz więc teraz sypialnię z 2xn pedałami!!! (gdzie n=liczba rowerów) W Polsce by to nie przeszło... :)

To z pewnością magia minionego Święta Dziękczynienia i zbliżających się Świąt - jak wszyscy wiemy jest to czas cudów. Dyski zmartwychwstają, Windoza przemawia (prawie) ludzkim głosem, a ludzie doznają nagłych i niespodziewanych iluminacji... ;)

12/06/2005 4:55 AM  
A Blogger Kate na to:

Oooo będą zdjęcia :D:D:D Zarąbiście:) Jak ta wyrzynarka wygląda? Bo ja właśnie wyobraziłam sobie Ciebie jak z obłędem w oczach, w postawie walecznej tniesz łóżko, przy złowrogich odgłosach dobiegających z ustrojstwa przypominającego piłę motorową...

12/06/2005 3:56 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

ja ostatnio sprzątałam w szafach i pawlaczu i tez znalazłam pełno pustych pudeł: po butach, po czajniku, po video, po pralce:D:D Ile miejsca przybyło:)
Odnosnie dysków, ich znikania i zmartwychwstania to sie nie znam...

12/07/2005 9:34 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

Football amerykański / American football

Tydzień temu w niedzielę wybraliśmy się po raz pierwszy na mecz amerykańskiego footballu. I zapewne po raz ostatni - z tego samego powodu, dla którego nie oglądamy amerykańskiej telewizji: mecz trwa całe 4 piętnastominutowe kwarty, a cała impreza trzy godziny! Ja rozumiem komercyjny charakter imprezy, ale ileż można.

Poza tym ten sport jest strasznie nudny - w piłce nożnej przynajmniej akcja idzie od bramki do bramki, a tutaj zanim to zagęszczenie mężczyzn przeniesie się z jednego końca boiska na drugi to kilka dobrych przerw w grze następuje. I czym się tutaj ekscytować?

Nie wspominając o tym, że gra sprawia bardziej wrażenie zbiorowych zapasów, niż gry drużynowej w piłkę. Masa chłopa kotłuje się w jednym miejscu, a w tym czasie ktoś gdzieś z tyłu kisi piłkę, żeby następnie podać ją komuś na kogo z kolei rzuci się cała banda. I robią takie żabie zbiorowe skoki - wszyscy na jednego :-).
---

Last Sunday we went to the american football game for the first time. And I guess it was also our last time, due to the same reason we do not watch american tv: the game consists of 4 fifteen-minute long quarters, while the whole event lasts 3 hours! I can understand the commercial character of the event, but this is ridiculous.

Besides, the whole idea is terribly boring. In classic football (soccer in am. En) an action is played from one goal to the other at once, while in american version the crowd of players is moving from one side of a pitch to another with several breaks. So where is any excitement?

Moreover the game is more similar to group wrestling then to ball team sport. There is a crowd of players trying to push each other, while in the same time someone at the back holds the ball trying to pass it to someone else, whom the whole crowd jumps at afterwards. So it all looks like group frog jumps on one victim.


Widok na stadion. Nie wiem o jakie złote gacie była ta gra, ale jak widać ludzi tłum. Jak zresztą na większości imprez sportowych. / A look of the stadium inside. I have no idea how important the game was, but as it can be seen it was rather crowdy, as during most of the sport events here I assume.

Czy ktoś wie, gdzie jest piłka? / Is there anyone who knows where the ball is?
A Anonymous Anonimowy na to:

oo widze ze to Red Skinsi byli- znana druzyna:) I kto wygrał?

12/07/2005 9:37 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

nie wiem :-), ze skinami sie nie zadaje, bez wzgledu na to czy red czy white :-).
a serio: jak wychodzilismy to wygrywali 17:7, ale potem slyszalem, ze przegrali, cieniasy...

12/07/2005 6:47 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

sobota, grudnia 03, 2005


Zbliżenie na jedną z akcji. Jak na to patrzę to mam wrażenie, że ligę footballu amerykańskiego powinni sobie założyć polscy kibice piłki nożnej - idealny sport na wyładowanie nadmiaru negatywnych emocji na swoich przeciwnikach: przylać w mordę, rozpłaszczyć na ziemi, popchnąć biegnącego przy linii w rząd najbliższych siedzeń. / Looking closely at one of the actions I have an impression that polish football (am. En soccer :-) fans should establish their own league of american football. It seems to be the best way to give off all negative emotions directly on your opponents.

Pomponiary. Z mojego, męskiego, punktu widzenia bodajże największa atrakcja tego wydarzenia. / Cheerleaders. From my male point of view they are probably the biggest attraction of the whole event.

Nasze miny zdradzają wątpliwy entuzjazm. Warto się przyjrzeć młodocianym kibicom za nami. / Our faces reveal lack of enthusiasm. But it is worth looking at those young fans behind us.

Pomponiary raz jeszcze, tym bardziej w nieco cieplejszych wdziankach. / Cheerleaders once again - this time in some warmer clothes.