niedziela, grudnia 31, 2006

Szczęśliwego Nowego Roku / Happy New Year

Wszystkiego najlepciejszego w nadciągającym wielkimi krokami AD 2007. Wolnego czasu, pokładów cierpliwości, zapasów energii, drugiej połowy, następnych pokoleń, worka dutków, nowych wyzwań i czego tam komu jeszcze trza. I wygrania na loterii wizy do US i biletu do DC, coby nas odwiedzić :-).

---

Wishes of all the best in the incoming 2007 year: a bit more of free time, lots of patience and energy, finding significant others, enjoying next generations, earning a sack of money, facing new challenges and fulfilling all other wishes. And winning a lottery with the US visa and the ticket to DC to visit us :-).
A Blogger Diego Gutiérrez na to:

I didnt move to Santander.
I ve been just working there for nearly 3 months by now.
but it now coming to its end
nothing happened to me from the MAD-Airport blast. just 2 equatorians sleeping on their cars on the lot who got bombed died from the collapse of the entire concourse. they could not be evacuated by police cos nobody realised they were around.
Business as usual in Spain
I sent u a xmas card. did u get it?

1/02/2007 4:51 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

phi! nie kjazdy potrzebuje wygrania wizy, zeby leciec:P Ale kaske na bilecik to bym chciała, to bym Was odwiedziła w nowym domku!!!:)))
Wszystkiego naj naj naj w Nowym Roku - Jamesa Bonda 007 ;DDDD

1/02/2007 8:21 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Wszystkiego najlepszego w 2007 w nowym domku z tektury. Rozpakowaliscie sie juz z kartonow?

1/03/2007 12:16 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

środa, grudnia 27, 2006

To były jakieś święta? / Was there any Xmas?

Bo mi się wydawało, że kolejny weekend minął. Byliśmy co prawda na kolacji wigilijnej, ale poza tymi kilkoma godzinami to pamiętam tylko porządkowanie chaty, skręcanie mebli (mamy wreszcie biurka! made in Poland :-), przestawianie pudeł z miejsca na miejsce. Resztę chyba przespałem, bo ostatnio nie mogę się zwlec w wyra.

A, przepraszam, zrobiliśmy jeszcze zdjęcia lokalnej choinki.

---

I thought it was just another weekend passed. We were invited to the Christmas Eve dinner, but apart from these few hours all I remember is making some order in our new home, assembling furniture (we finally have desks! made in Poland :-), moving boxes from one place to another. I might have over slept something, as recently I have problems with waking up in the morning.

Hey, but we made some pictures of the local Christmas Tree.



A Anonymous Anonimowy na to:

Biurka made in Poland from Ikea?

12/28/2006 11:40 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

no yaha :-)

12/28/2006 2:11 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

To pewnikiem tego Sylwestra tez prawie nie zauwazycie?:))) Wszystkiego NAJ, NAJ, NAJ w Nowym Roku!!:)))

12/31/2006 7:17 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

wtorek, grudnia 19, 2006

Słoń na kradwacie / Słoń in cubicle

Słoń się przeprowadził ostatnio do innego budynku i dostąpił zaszczytu zakosztowania kradwaciaka :-).
---
Słoń has been transferred to another building recently and has finally had a chance to try a cubicle life :-).

A Anonymous Anonimowy na to:

a krzeslo podgrzewane?

12/19/2006 5:32 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

cos ty- podgrzewane krzeslo? slyszalam ,ze od takiego krzesla chce sie siku. chociaz moja tesciowa ma takie i jakos mi sie nie chcialo. ale moze jestem wyjatkiem.

mam podbne zdjecie z poprzedniej pracy. wlasciwie to wszystko jest dokladnie takie same tylko czlowiek inny.
ja to mam taka teorie, ze lepszy kubik niz biuro bez okien

12/19/2006 7:05 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

kosztowałem podgrzewanych siedzeń w samochodzie. od razu się chce biec w krzaki.

12/19/2006 8:15 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Ania: na szczescie nie:-).

Hjuston: a i owszem, kubik jak na hamerykanskie warunki do porzadnych nalezy:-), porownujac oczywiscie z biurem bez okien, ktore nota bene wlasnie wczoraj opuscilam.

Malzowin: tez sprawdzalam w czterokolowcu, ale zamiast siku, tylek cos dziwnie swedzial:-)))

12/19/2006 9:30 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

no to gratulejszyn Słoniq:)!!! Nie ma to jak własny qbik ;-)
Ja tez jezdzilam kiedys autem z podgrzewanymi seidzeniami ale siku mi sie nie chcialo...:)))

12/22/2006 5:52 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Z pracy nie zdazylam, a w domu nie mam Waszych adresow mailowych wiec musze ta droga zlozyc zyczenia:(
Wszystkiego Dobrego na te Swieta!!!

12/24/2006 10:37 AM  
A Blogger Joanna Kuligowska na to:

Ta strona www zawiera wszystko co potrzebujesz wiedzieć o wycenie przedsiębiorstw.

9/30/2018 11:07 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

poniedziałek, grudnia 18, 2006

Przeprowadzka / Moving in

A więc wprowdziliśmy się w końcu w ten weekend do nowego domu. Dokładnie o 3-ciej nad ranem w nocy z soboty na niedzielę Stefa zajechała Mroofką wyładowaną materacem :-). Nie wiem jak myśmy to bydle wtargali na drugie pięterko (adrenalina?). Więc jak jest materac i Internet, to wszystko jest :-).
---
This weekend we finally moved in to our new home. Exactly at 3 am at night Stefa arrived with Mroofka loaded with spring mattress :-). I have no clue how we dragged it to a second floor (adrenaline?). So if we have mattress and Internet, we have everything to live :-).



Tak wygląda nasz szeregowiec Cegła z zewnątrz. Trochę wystaje poza obręb domów obłożonych, uwaga trudny wyraz, sajdingiem :-), ale to dlatego, że musieli dołożyć warstę cegieł :-). Jak przyjdą termity i zjedzą nam dom, to zostanie tylko ściana z cegieł :-).
---
This is how our town house looks from outside. It sticks out a bit from the line of siding covered houses, as they have to add the brick wall. This it the only part that will survive when the termites come to eat our house :-).

A Anonymous Anonimowy na to:

first things first.

przeprowadzka o trzeciej w nocy?

12/19/2006 5:30 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

ten wasz domek jest sliczny!!!!! :)))
a garaz na 1 samochod tylko?

12/22/2006 5:54 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

Baltimore o poranku / Baltimore in the morning

Byłem w piątek na treningu w Balti, i zafascynowała mnie lokalna mgła. Zrobiłem kilka zdjęć z dedykacją dla Antonia. / I had a training in Balti on Friday and made some pictures of the local fog. To Antonio.







A Anonymous Anonimowy na to:

w tym baltimore podobno byla jakas plaga syfilisu kiedys. sory, ze tak o tym pisze ale czytam teraz ta ksiazke tipping point i tam wlasnie o tym pisali.

12/18/2006 6:22 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

cóż, syf miejscami dalej pozostał :-).

12/19/2006 11:31 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

Reno - zdjęcia / Reno - pictures



Hotel w którym mieszkałem. Zwykle nie robię zdjęć hotelom, ale ten tak fajnie wyglądał :-).
---
The hotel I stayed in. Normally, I don't take pictures of the hotels, but this one looked kind of nice :-).



W środku rzecz jasna kasyno. / Obviously, there is a casino inside.



Poranek dnia następnego, czyli widok z okna. Hmmm, góry... / The morning after - the view from the window. Well, we can see some mountains...



Reno - największe małe miasteczko na świecie. Przecież bez "naja" by się nie obeszło :-).
---
Reno - the biggest small town in the world. They could not live without "the -est" crap :-).









Kasyna, neony, dużo prądu, mało gości :-). / Casinos, neons, a lot of power, not too many guests :-).



A to pomnik żetonu, gdyby się ktoś zastanawiał. / This is a chip monument, if anyone has any doubt.





Znów kasyna i neony / Casinos and neons again.



Dekoracja w środku tej niebieskiej kopuły, co ją tam gdzieś wyżej widać. Ja wiem, że starsi ludzie dziecinnieją (średnia wieku odwiedzających kasyno to na moje oko 60 lat), ale żeby zaraz Disneyland w kasynie robić?
---
This is a decoration inside the blue dome from one of the pictures above. I know old people get childish (the average age of a casino visitor is about 60 per my observation), but it is an exaggeration to build a Disneyland inside a casino.



No i okolica. Widok na górki wokół jeziora Tahoe. Żałuję, że nie miałem okazji pojechać tam w ciągu dnia, bo widoczki muszą być przaśne.
---
Finally, the surrounding. A view of the mountains around Lake Tahoe. I wish I could go there during the day, as it must be really beautiful there.



Siakieś inne wzniesienia. / Some other hills.





Terminal lotniska. W samolotach wylatujących z Reno też powinni postawić kilka automatów.
---
Airport terminal. They should put some of these machines inside the planes taking off from Reno.
A Anonymous Anonimowy na to:

swietne zdjecia. ach az sie rozmarzylam. pamietam, ze bankomaty sobie sporo spiewaja za uzywanie ich w tych kasynach... w sumie kasyna w reno byly oprocz bankow jedynymi klientami mojego porzedniego pracodawcy i tak mi to daje do myslenia, ze tam naprawde to oprocz kasyn to kompletnie nic nie ma.

12/18/2006 6:15 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

środa, grudnia 13, 2006

Nie będzie szopki / No nativity scene

(Stary) cytat z Jay'a Leno:

Sąd Najwyższy zdecydował, że w tym roku nie będzie szopki w Waszyngtonie, DC. Bynajmniej nie z powodów religijnych. Nie mogli znaleźć trzech mędrców i dziewicy.

Wychodzi na to, że u nas w Warszawie też nie powinno być :-).
---
(Old) quote from Jay Leno:

The Supreme Court has ruled that they cannot have a nativity scene in Washington, D.C. This wasn't for any religious reasons. They couldn't find three wise men and a virgin.

It seems for the same reason there should be no nativity scene in Warsaw :-).
A Anonymous Anonimowy na to:

no i co jest? gdzie nowy poscik? czyzbys nie wrocil z reno, bo przegrales wszystka kase plus nowo nabyty dom?

12/16/2006 10:02 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

chyba przegrałem cały wolny czas :-)

12/18/2006 10:36 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

poniedziałek, grudnia 11, 2006

Reno, NV

Siedzę w Reno w Nevadzie. Postaram się zrobić trochę fotek, bo miasteczko jest niezłe. Sprowadza się wyłącznie do kasyn: automaty na lotnisku, automaty w każdym hotelu, a dookoła fajowskie górki. Jeśli się uda, może skoczymy wieczorem nad jezioro Tahoe, zobaczyć czy już śnieg mają.
---
I am in Reno in Nevada. I hope to make some pictures, as the city is quite interesting. Is is built on casinos: slot machines in the ariport, slot machines in every hotel and all is surrounded by the nice mountains. Maybe we will be able to go the Lake Tahoe to check if they already have snow there.
A Anonymous Anonimowy na to:

w ktorym hotelu siedzisz? ja zazwyczaj spalam w hiltonie. miasteczko jest niezle rzeczywiscie. o znaczy starszna dziura. najbardziej wkurzajace jest to, ze internet jest dosc drogi w tych hotelach bo wszyscy chca zebys zlalz na dol i zaczal grac!
do tahoe jedz koniecznie. a i do SF prawie rzut beretem ;-)

12/11/2006 9:49 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

też siedzę w hiltonie. lub raczej w tym co z niego zostało, bo został sprzedany i nazywa się grand sierra resort. podobno nowy właściciel chce go przerobić na współdzielone mieszkania o ograniczonym czasie zamieszkania :-). kupujemy jedną entą mieszkania i możemy sobie mieszkać przez dwa tygodnie. całej chaty oczywiście kupić nie można, bo chodzi o to żebyś zlazł na dół i zaczął grać! a kto by to robił przez okrągły rok?

12/12/2006 11:38 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

o prosze. szkoda, bo ten hilton mial naprawde niezle deal-e. jak sie w nim raz zostalo, to potem przysylali ci jakies kupony i mozna bylo tam zostac nawet za 20-30$ za noc. jesli ktos cienko stoi z kasa to w najgorszym razie reno moglo sluzyc za baze noclegowa przy wyjazdach na narty.

ale reno to jest neizla dziura. dokladnie taka jak w tym serialu reno 911

a czy twoja zona tez tyle musi jezdzic co ty?

12/12/2006 1:37 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

no właśnie myślałem, żeby skoczyć do Tahoe na jakieś nocne jeżdżenie na deseczce, ale wyjazd mi się skrócił do trzech dni, więc niewyróbka.

reno teraz podobno boom przeżywa. ludzie z Bay Area/SF walą w tą okolicę, żeby osiąść i emerytury doczekać.

ale co to za radość mieszkać w mieście, gdzie tylko hotele i kasyna. i nieznośny upał w lecie.

Stefa trochę jeździła w zeszłym roku, a teraz to na razie szlus.

12/12/2006 3:15 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

brzmi jak gorsza wersja las vegas.

12/12/2006 4:16 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

no bo to jest gorsza wersja las vegas
pamietam, ze kiedys bylam tam w lutym i poraz pierwszy w zyciu wpadlam tam w poslizg na ulicy. o malo co zawalu nie dostalam. pamietam, ze mialam tam problem ze znalezieniem dobrej knajpy. w koncu zanalazlam tam knajpke z bardzo dobry zarciem greckim. co prawda nie umywa sie tej, ktora mamy tu w hjuston, ale z braku laku dobry kit. jakby ci sie nudzilo:
OPA Subs & Expresso LLC
(775) 825-5551
1290 E Plumb Ln
Reno, NV 89502

12/12/2006 6:28 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

A Retsinę mają w tej greckiej kanapkarni?

12/12/2006 9:07 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

nie wiem. chyba maja. ale wiesz, ja tam bylam 2 lata temu. kurde, niedawno kupilam sobie litr retsiny i sama musialam wypic, bo nikt nie chcial pic. a ja tak ja lubie, pomimo tego ze smierdzi troche mokra szmata

12/12/2006 9:42 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

ludzie to nie wiedzą co dobre. nie ma to jak buteleczka Retsiny prosto z lodówki. ale gretskiej, a nie chińskiej (czytaj lokalnej) podróbki.

a propos mokrej szmaty: wstąpiłem wczoraj do mikrobrowaru w jednym kasynie i oczywiście zamówiłem sampler, czyli po tak zwanej "bańce" każdego piwa, które tam warzą. te autochtony to nawet piwo potrafią przekombinować. jedno (ciemne) śmierdziało spaloną kukurydzą (jak ktoś robił popcorn i wyżerał "nieotwarte" ziarenka to będzie wiedział o co chodzi). ale to jeszcze nic - drugie piwo smakowało jak surowe ryby. może to miał być dodatek do sushi, ale niewiele brakło do rozmowy z wielkim białym telefonem.

12/12/2006 10:15 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

dobre z tym telefonem. nigdy nie slyszalam tego okreslenia

12/12/2006 11:28 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

środa, grudnia 06, 2006

Święty Mikołaj / Santa Claus

W mordę, zapomnieliśmy o Mikołajkach. Chyba z przejęcia. Jak tak dalej pójdzie trzeba będzie kilka alarmów w telefonie poustawiać, żeby nie zapomnieć o zwyczajach, których się tutaj nie obchodzi.
---
Damn, we forgot about Santa. I guess because of the house. Or rather because some of the customs are not celebrated here at all; we need to think about setting few alarms in the cell not to forget about them completely.
A Anonymous Anonimowy na to:

Nie Ty jeden. Ja sobie przypomnialam, gdy ktos w pracy poprosil o wyjasnienie, co to jest "Saint Nicolas' Day"

12/07/2006 12:26 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

ja tez nic nie zrobilam. a tak staralam sie pamietac zeby wrzucic mezowi cos pod poduszke. i nic

12/07/2006 9:36 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

poniedziałek, grudnia 04, 2006

Zdjęcia z wnętrza / Pics from inside

Stefa wrzuciła, ja dorzucę opis. / Stefa uploaded pics, I added description.



Piwnica, zwana tutaj bejzment :-). Oczywiście jak najbardziej nad poziomem gruntu, więc cholera wie, czemu się to piwnica nazywa. Poprzednicy chcieli tutaj jakieś kino domowe stawiać, bo w ścianach kable do głośników 5.1 a w suficie milijony lamp przyciemnianych i sterowanych ścianą włączników. Pogubić się można.
---
Basement. Somehow it is above the ground level, so I have no clue why it is called basement. Anyway, the previous owners planned to put some home theater here: there are cables for 5.1 speakers already wired and numerous dimmed lamps with the bunch of switches. Too complicated.





Poziom drugi, czyli sala kominkowa i stołówka za barierką. O dziwo kominek na prawdziwe drewno, chociaż strach w nim palić, bo to tylko metalowy wkład, więc jak gdzieś blachę przeżarło, to pożar murowany :-). Stefa się uparła, że ma być jasno, więc w lecie będziemy się tutaj przysmażać na rumiano, bo to strona południowa. No chyba, że pójdziemy z torbami na klimę.
---
Second level: living room and dining room. The fire place uses real wood apparently, however I hope the sheets inside are in a good condition, otherwise we can have a fire in the house :-). Stefa was fixed for the bright living room, therefore we are going to fry in here in the summer, as it is southern part. Otherwise we go bankrupt paying for AC.



A to patelnia. W zasadzie to taki balkonik, ale spodziewam się, że w lecie będzie tu można spokojnie smażyć żarło bez użycia ognia. Stefa się pewnie będzie tutaj dosmażać, ja raczej w cień dam nogę.
---
And this is a frying pan. Or rather deck, but I expect in the summer it will be a perfect place for frying food without any fire. I assume Stefa will use this place for sun bathing; I will be hiding in a shade.



Pod balkonem jest ogródek. Wielki, nie? Będzie na jeden krzak pomidorów. Trzeba będzie przeryć trochę tych kamieni, bo zdała by się jeszcze grządka marchewki chociaż :-).
---
Under the deck there is a garden. Huge, isn't it? Just for one tomato plant. I guess I need to remove some of those stones to make a place for a row of carrots :-).







Królestwo Słonia, czyli kuchnia. Jak na domy, które widzieliśmy to bardzo przyzwoicie wyposażona: kuchenka z płytą, podwójny piekarnik, lodówa z maszynerią do lodu, kran z wyciąganym prysznicem (po kiego?), blat z pseudo kamienia, no i coś co nas osobiście rozczuliło do łez: chłodziarka do wina na 42 butelki. Poprzedni właściciele (przemili ludzie zresztą) władowali niezłą kasę w chatę, co jest co najmniej dziwne w kraju, którym dom się kupuje na 5 lat średnio.
---
Słoń's Kingdom or kitchen. Comparing to other houses we have seen this one is equipped very well: ceramic surface stove, double oven, fridge with ice-maker, extending water tap (what for?), stone surface and something we loved from the first sight: 42 bottles wine chiller. Previous owners (very nice people) spent quite some money on this house, which is rather unusual bearing in mind people stay in one place for 5 years on average.



A tutaj nasz stepper, czyli schody na górę ("Chodź zwiedzimy sobie pięterko" :-).
---
Our stepper, or the stairs to the upper level.



Sypialnia dla gości (Stefa już zadecydowała :-). Śpiwory już są. Żartuję, pewnie upchniemy tutaj nasz futon shikibuton (z japońskiego rozkładany materac :-). / Visitors bedroom (according to Stefa :-). The sleepieng bags are already there. Kidding, we will put our futon shikibuton here.



A to druga sypialnia, którą pewnie zaadoptujemy do celów biblioteczno-internetowych. / Here is a second bedroom we plan to adapt for the library and internet purposes.



Master bedroom, czyli sypialnia majstra :-). Może jakie przyszłe pokolenia tutaj napoczniemy, kto wie?... Śmigło pod sufitem zdalnie sterowane. W dupie mi się przewróci od tego dobrobytu. A ten ni cholery ustawny strop pod kątem nazywa się fachowo katedralny (mam się tu modlić czy młodych generować?).
---
This is master bedroom. Maybe we will start the new generations here, who knows?... The fan is remotely controlled. Too good to be true. And this weird ceiling is called cathedral (am I supposed to pray or generate offspring here?).



Master bathroom, czyli łazienka majstra :-). Dwie umywalki oznaczają koniec porannych przepychanek (nie, żebym miał coś przeciwko :-), za to żarówki do wymiany na energooszczędne od razu, bo jak patrze na to zużycie, to mi się Antarktyda przed oczami topi.
---
Master bathroom. Two sinks means no morning fights (not that I was against it :-), but the bulbs are first to be replaced with the more efficient ones, because when I try to imagine the amount of energy they use, Antarctica is melting in front of my eyes.
A Anonymous Anonimowy na to:

pieknie pieknie
a prysznic w zlewie to jeden z lepszych wynalazkow
mozna sobie naprzyklad wode do wiaderka nalac jak ci sie nie chce isc do lazienki na drugim pietrze itd. ja bardzo czesto uzywam

12/05/2006 8:07 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

WOW!!! To juz sie przeprowadziliscie a ja nic o tym nie wiem z maila???:/
Chałupa supernacka, az mi oczy wyszly no i taka wielkaaaaaa, ze moje mieszkanko to sie malusienkie nagle zrobilo...:(
Zazdroszcze wsciekle, bo wolałabym mieć dom..
Ze zdjec to nawet wyglada ze wystarczy moze i przemalowac i mozna sie wprowadzac, nie to co u mnie bylo:/
Basement- wypas, łazienka duza i ładna, a kuchnia- oj zazdroszcze Słoniowi!!! Najlepsze w kupowaniu domow w USA jest to, ze mają kuchnie wyposaznoną- lodowka z kruszarką lodu, kuchenka gazowa (ew elektryczna), mikrofala.. no i to na wino w waszym przypadku:D Zeby tylko faktycznie Wam sie nie poprzewracalo... ;-P

12/05/2006 9:34 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

żeby nie było tak kolorowo należy dodać, że jakość elektrycznych urządzeń kuchennych daleka jest od doskonałości, więc to, że już są zamontowane czasami wcale nie jest takie dobre.

o tym jak piorą (lub raczej nie piorą) lokalne pralki Stefa by mogła godzinamy.

tak więc naprawdę nie ma się czym zachwycać. oddałbym chłodziarkę do wina i dwa pokoje za niższą cenę, albo lepszą jakość.

ale jak się nie ma co się lubi... zresztą do końca życia tutaj nie zostaniemy.

12/05/2006 10:03 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Looking great.

12/05/2006 2:17 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

looking great.

12/05/2006 2:18 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Michal ucze mame postowac kometnarze ;) buzi

12/06/2006 3:24 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

bardzo mi sie podoba!!!

12/06/2006 3:24 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Cudo na kiju!!! ja juz skomentowalam w Polsce - jest bajer!!! Przyjezdzamy :)!

12/06/2006 3:33 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

wreszcie :-).

12/06/2006 8:13 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

Wstęp do przeprowadzki / Introduction to moving out (or in)

Tak więc byliśmy w ten weekend w naszym składziku techtoorki. Są jakieś zdjęcia, co prawda marne, bo w domu to trzeba by jakiś szeroki kąt, a nie bele gówno kompaktowe, no ale lepszy rydz niż maślak. Może Słoń wrzuci później, bo mnie znów wywiało na prowincję :-). A w przyszłym tygodniu lecę do Nevady, więc może wreszcie śnieg zobaczę.

Przewieźliśmy już trochę rzeczy, głównie szpeja do mojego królestwa (czyt. do garażu :-). W ten weekend postaramy się przewieźć trochę większych rzeczy typu meble, a w przyszłą sobotę instalują nam Internet, więc przewozimy materac i kotwiczymy na dobre.

Wybraliśmy ten dom, bo wydawało nam się, że się wprowadzimy i będziemy mieszkać. Nie ma co ukrywać: na wielkie remonta brak czasu i funduszy. Okazuje się jednak, że roboty będzie tak zwana qpa. Z przewagą qpy. Nic wielkiego, głównie kosmetyka, ale to najbardziej upierdliwe. Więc pewnie na wiosnę ruszymy z malowaniem wnętrza, a litania prac do zrobienia jest długaśna. Ot, zachciało się nam chałupy.

A przy okazji odkryłem, że całkiem niedaleko od naszej nowej letnio-zimowej rezydencji tekturowej (nawet się rymło :-) jest kolejny park narodowy. Uwaga, nadchodzimy!
---
This weekend we went to our new carton warehouse. There are some pics, but rather poor as the interior requires wide angle, not some crappy compact, but hell, better this then nothing. Hopefully Słoń will post them later, as I am out of town again. Next week I am going to Nevada, hoping to see some snow.

We have already transported some stuff, mainly related to my area of interest, that is a garage :-). Next weekend we want to move the furniture, and the weekend after we are going to have the Internet installed, so we will move the mattress and settle down there for good.

We picked this house as we thought we could move in and live without any significant remodeling or restoration. We don't have time and money for that. However, it turned out there will be a lot to do in the house. Nothing really serious, just details, but this is always time consuming. We start in Spring with interior painting, but the list is long. Well, we wanted the house.

And completely by chance I have discovered another national park next to our new all-season residence. We are coming!
A Anonymous Anonimowy na to:

ale macie swietnie z tym parkiem.
moze w nevadzie zagrasz w kasynie, wygrasz i bedziesz mogl zatrudnic robotow do remontu...

12/04/2006 6:04 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

ten park nie jest tak blisko, chociaż znacznie więcej tutaj zieleni.

potencjalną wygraną w kasynie wolałbym przeznaczyć na jakąś podróż niż na remont papierowej chaty....

12/05/2006 12:16 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close