niedziela, kwietnia 26, 2009
czwartek, kwietnia 23, 2009
WTF!?
Królestwo za prawnika od spraw immigracyjnych, który się zna na tym co robi... Przestałem już liczyć z iloma rozmawialiśmy i konsultowaliśmy się. KAŻDY mówi co innego, co gorsza sprzecznego z tym co mówił poprzednik... | A kingdom for a professional immigration lawyer that knows what is going on... I stopped counting those we talked to and consulted our case. EVERY single one says something completely different and what is worse completely opposite to the prior one... |
- A hjuston na to:
-
ja tez mialam kiedys do czynienia z takim prawnikiem. ostatecznie stracilam ponad tysiac dolcow na jego uslugi, a wszystko zalatwilam sama.
powodzenia!
co postanowiliscie zrobic? - A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
my postanowiliśmy jeszcze trochę tutaj zabawić. ale nie od nas to w tym momencie zależy. w każdej chwili możemy zostać postawieni w sytuacji pakowania manatków.
wtorek, kwietnia 14, 2009
W poszukiwaniu pracy / Looking for a job
Po tygodniu spędzonym na poszukiwaniu rozwiązań naszej sytuacji szanse na pozostanie w tym kraju maleją. Praca jeszcze by się znalazła, i to pewnie wcale nie na zmywaku. Gorzej, że przy takiej podaży na rynku pracy firmy nie są zainteresowane pracownikami wymagającymi specjalnej troski pod tytułem wiza. Do tego dochodzi ostatnia ustawa pt. "Zatrudnij autochtona", które narzuca kolejne obostrzenia na wizę pracowniczą. | After a week of research for a solution to our situation, the chances for us to stay here are going down. I could still probably find a job and it would not be the crappiest one. Unfortunately, with the current supply of the work force the companies are not really interested in employing anybody with the visa requirement. In addition, the recent Employ American Workers Act poses additional restrictions on work visas for some companies. |
Wychodzi na to, że łatwiej nam będzie znaleźć pracę w Europie, Australii, Singapurze, Dubaju albo gdziekolwiek indziej. Nie żebym się tym bardzo martwił, zawsze mówiłem, że chcę do Australii :-D. No nic, trzeba będzie przytopić lokalną gospodarkę kolejnym "złym kredytem hipotecznym" i zwijać manatki. | It looks as it will be easier to get a job in Europe, Australia, Singapore, Dubai or anywhere else. Not that I am worried about that as I always wanted to go to Australia :-D. Well, time to hit the local economy with another "troubled mortgage" and hit the road. |
- A thernity na to:
-
o kurcze..... zatkalo mnie totalnie, ze w 'wielkiej czworce' zwalniaja z takich stanowisk. W PL wiele osob wlasnie zwolnili z audytu, wczesniej z taxow, ale to tylko asystentow itp, same niskie stanowiska. A Ty to juz na pewno byles supervisorem przeciez?
To co teraz? kurde, pamietam jak dopiero co sie widzielismy w Hameryce i byles po roku pracy tam, a tu juz 5 latek i .....
Moze New Zeland a moze jednak UK? czy nie za bardzo do Anglii chcesz?
wtorek, kwietnia 07, 2009
Czy to już koniec? / Is it the end?
Nasze amerykańskie doświadczenie byłyby niepełne, gdybyśmy mieli nie doświadczyć redukcji zatrudnienia. Tak więc wczoraj oficjalnie dostałem kopa w tyłek od mojego pracodawcy. Wytłumaczyli się kryzysem i kosztami naszych spraw wizowych. W sumie to po troszę nawet się tego spodziewałem, więc nie przeżyłem jakiegoś szoku. | Our American experience would not be complete if we did not experience downsizing. So yesterday I was officially kicked out. The explanation was crisis and costs of our visa matters. I was kind of expecting that, so I was not shocked. |
W każdym razie zostało nam dwa tygodnie na pozałatwianie spraw i opuszczenie terytorium tego pięknego kraju. Nasi amerykańscy znajomi wpadli co prawda na szatański plan zatrzymania nas tutaj, ale ja się tam siłą nikomu narzucał nie będę. | We have two weeks to wrap up everything and leave this beautiful country. Our American friends came up with some crazy idea to keep us here, but I rather leave, if I am not welcome. |
Tak więc po prawie 5 latach przyszedł czas na zakończenie tego bloga. Zostało co prawda jeszcze kilka miejsc, które z chęcią byśmy odwiedzili. Może jakieś wakacje na Alasce?... | So after almost 5 years it is time to close this blog. There are still few places we would love to visit. Maybe some vacations in Alaska?... |
- A hjuston na to:
-
o jezu. strasznie mi przykro. i w przeciwienstwie do ciebie jestem troche zszokowana. myslalam, ze w twojej branzy raczej nie zwalniaja. na jakich jestescie wizach? mozecie zostac?
- A ania na to:
-
No wlasnie - na serio musicie pakowac manatki i wyjezdzac za 2 tygodnie? A dom? Kurna, wspolczuje.
- A na to:
-
nooooooooooo stay. it can all be worked out my friend. no worries. fuk these american higher-ups. those bastardos.
-chris - A Wujek Zdzisek z Ameryki na to:
-
nie ma sie co martwic, ostatnio mialem juz dosc tej roboty tutaj, szczegolnie jak wracalem do domu o 4tej nad ranem...
co do wyjazdu to wlasnie rozpatrujemy nasze mozliwosci.
dom nie jest nasz, wyslemy wlascicielowi (bankowi) klucze przed wyjazdem, niech sie martwia.
najbardziej mnie wnerwia, ze mozna jechac w dowolne miejsce na swiecie i nikt nie bedzie robil takich herezji z pobytem jak tutaj. no moze w chinach, albo korei polnocnej...
Chris, we are checking out our options right now. If we can find jobs in Australia or New Zeland, we would be closer to you guys :P. - A Kate na to:
-
O wow... jakoś już Was sobie zaszufladkowałam jako polskich Hamerykanów, a tu zmiany zmiany zmiany. Ale chcecie wyjechać czy musicie wyjechać, bo nie do końca skminiłam? Tak czy inaczej trzymam mocno za Was kciuki i czekam na rozwój wydarzeń :))
- A na to:
-
Robaczki, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo... my czekamy, chalpa duza, miejsca pelno, dzidzia bedzie wniebowzieta... Australia i Nowa Zelandia to troche daleko.... za daleko... calujemy i jesli mozemy pomoc w jakis sposob to dajcie znac :)
kochmy Was mocno,
mysz z familija - A na to:
-
fyi, Pierre nawet wczoraj zaczal wymyslac instrukcje obslugi, regulamin garazu :)))punkt 1. nie wolno rozkrecc nie swoich samochodow, itp :))
caluski
m - A na to:
-
mmmmmmmmmmm new zealand.
- A na to:
-
Ale prosze nie konczcie bloga. Ja bede nadal zagladal zainteresowany Waszymi dalszymi losami...
poniedziałek, kwietnia 06, 2009
Cherry Blossom, czyli wściekły tłum w DC
- A thernity na to:
-
niezmiennie, co roku chce tam byc jak kwitna wisnie!!!:)
czwartek, kwietnia 02, 2009
Walizy dotarły / Luggage is back
- A thernity na to:
-
Wlochy... Belissimo!!!:)
no to widze, ze na razie totalnej zalamki nie ma:) i dobrze! trzymam kciuki!
jest załamka totalna, ale brakiem kondycji :D.
Też dziś pierwszy raz w tym roku byłem na rowerku, tylko w drodze powrotnej musiałem zwiewać w te pędy przed deszczem (na szczęście było z wiatrem :-). Mój wynik: 25km. Jak na pierwszy raz ujdzie...
Prześlij komentarz
<< Powrót / Close