wtorek, kwietnia 07, 2009

Czy to już koniec? / Is it the end?

Nasze amerykańskie doświadczenie byłyby niepełne, gdybyśmy mieli nie doświadczyć redukcji zatrudnienia. Tak więc wczoraj oficjalnie dostałem kopa w tyłek od mojego pracodawcy. Wytłumaczyli się kryzysem i kosztami naszych spraw wizowych. W sumie to po troszę nawet się tego spodziewałem, więc nie przeżyłem jakiegoś szoku.Our American experience would not be complete if we did not experience downsizing. So yesterday I was officially kicked out. The explanation was crisis and costs of our visa matters. I was kind of expecting that, so I was not shocked.
W każdym razie zostało nam dwa tygodnie na pozałatwianie spraw i opuszczenie terytorium tego pięknego kraju. Nasi amerykańscy znajomi wpadli co prawda na szatański plan zatrzymania nas tutaj, ale ja się tam siłą nikomu narzucał nie będę.We have two weeks to wrap up everything and leave this beautiful country. Our American friends came up with some crazy idea to keep us here, but I rather leave, if I am not welcome.
Tak więc po prawie 5 latach przyszedł czas na zakończenie tego bloga. Zostało co prawda jeszcze kilka miejsc, które z chęcią byśmy odwiedzili. Może jakieś wakacje na Alasce?...So after almost 5 years it is time to close this blog. There are still few places we would love to visit. Maybe some vacations in Alaska?...
A Anonymous hjuston na to:

o jezu. strasznie mi przykro. i w przeciwienstwie do ciebie jestem troche zszokowana. myslalam, ze w twojej branzy raczej nie zwalniaja. na jakich jestescie wizach? mozecie zostac?

4/07/2009 2:01 PM  
A Anonymous ania na to:

No wlasnie - na serio musicie pakowac manatki i wyjezdzac za 2 tygodnie? A dom? Kurna, wspolczuje.

4/07/2009 2:50 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

nooooooooooo stay. it can all be worked out my friend. no worries. fuk these american higher-ups. those bastardos.

-chris

4/07/2009 3:14 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

nie ma sie co martwic, ostatnio mialem juz dosc tej roboty tutaj, szczegolnie jak wracalem do domu o 4tej nad ranem...

co do wyjazdu to wlasnie rozpatrujemy nasze mozliwosci.

dom nie jest nasz, wyslemy wlascicielowi (bankowi) klucze przed wyjazdem, niech sie martwia.

najbardziej mnie wnerwia, ze mozna jechac w dowolne miejsce na swiecie i nikt nie bedzie robil takich herezji z pobytem jak tutaj. no moze w chinach, albo korei polnocnej...

Chris, we are checking out our options right now. If we can find jobs in Australia or New Zeland, we would be closer to you guys :P.

4/07/2009 4:06 PM  
A Blogger Kate na to:

O wow... jakoś już Was sobie zaszufladkowałam jako polskich Hamerykanów, a tu zmiany zmiany zmiany. Ale chcecie wyjechać czy musicie wyjechać, bo nie do końca skminiłam? Tak czy inaczej trzymam mocno za Was kciuki i czekam na rozwój wydarzeń :))

4/07/2009 4:10 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Robaczki, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo... my czekamy, chalpa duza, miejsca pelno, dzidzia bedzie wniebowzieta... Australia i Nowa Zelandia to troche daleko.... za daleko... calujemy i jesli mozemy pomoc w jakis sposob to dajcie znac :)
kochmy Was mocno,
mysz z familija

4/08/2009 5:13 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

fyi, Pierre nawet wczoraj zaczal wymyslac instrukcje obslugi, regulamin garazu :)))punkt 1. nie wolno rozkrecc nie swoich samochodow, itp :))
caluski
m

4/08/2009 5:16 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

mmmmmmmmmmm new zealand.

4/08/2009 5:29 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Ale prosze nie konczcie bloga. Ja bede nadal zagladal zainteresowany Waszymi dalszymi losami...

4/11/2009 3:16 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close