czwartek, listopada 30, 2006

Wyrok / Sentence

Tak więc podpisaliśmy cyrograf z wyrokiem na 30 lat i zostaliśmy właścicielami własnego składu tektury, gdzie byle termit może szkód narobić. Może w sobotę będzie chwila, żeby zrobić kilka fotek. Co niektórzy zresztą już widzieli.

Teraz tylko pozostaje czekać na koniunkturę :-) i wzrost wartości inwestycji. Inaczej zostaniemy tu na zawsze :-).

W tym miejscu pragniemy serdecznie podziękować Kamilowi za wsparcie moralne i nie tylko.
---
So we signed a note with the 30-year sentence and became owners of our own carton warehouse, which can be destroyed even by a termite. Maybe Saturday we will find some time to make few pictures. Actually, some have seen it already.

Now all we have to do is to wait for better market :-) and an increase in the property value. Otherwise we will have to stay here eternally :-).

We would like to thank Kamil very much for his support and something else.
A Anonymous Anonimowy na to:

Congratulations! Fotki mile widziane. A moge zapytac o lokalizacje?

11/30/2006 7:49 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

Sterling, VA

11/30/2006 7:58 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

no to kiedy parapetowa?

11/30/2006 8:19 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

parapetów będzie na pewno. damy znać z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby wszyscy mogli bilety na samolot do DC zarezerwować :-). a niech no tylko ktoś się nie pojawi :-).

12/01/2006 10:13 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Mam znajomych w Centreville VA, to juz rzut moherowym beretem do wujka Zdziska.

12/01/2006 10:44 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

my nie mamy tam zadnych znajomych.
wujku, a dziala u ciebie gazeta i blox? bo u mni i u ani nie

12/01/2006 12:40 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

jeszcze rano działały, teraz przestały.

12/01/2006 3:09 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

No to gratulacje!:) U przyłączam się do prośby o zdjęcia jakieś :)

12/01/2006 5:10 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

wtorek, listopada 28, 2006

Głaki, czyli Guacamole

Jedną z rzeczy, których nam się nie udało zrobić w Kaczogrodzie, to głaki czyli sos z avocado do chipsów kukurydzianych zwanych nachos. A ponieważ to co jedliśmy w jednej z krakowskich knajp nawet nie stało koło głaków, wydębiłem od Słonia przepis, który dostała od Eugenii (a więc jak najbardziej Mexico originales blades). A więc cytuję (moje komentarze chybniętym czcionkiem):

Przepis na głaki (proporcja jeden na jeden - nie wiem co Słoń miał na myśli, może to, że ona robi, a ja potem pałaszuję):

Jeden duży miękki (ale nie za miękki) Avokad - na tyle miękki, żeby się uginał pod palcem, ale żeby się nie rozlazł w ręce
Jeden duży soczysto słodko dojrzały pomidor - tutaj takich nie ma, sama chemia, dobrze, że kwadratowych jeszcze nie sprzedają
Czerwona cebula - ciekawe czemu czerwona cebula jest w istocie fioletowa
Liście świeżej kolendry - patrz sprostowanie na dole
Pieprz, sól i lemonka

Avokad obrać ze skórki i ubić jak pyry, następnie dodać pokrojony w małą kostkę (chyba, ze ktoś lubi dużą) pomidor i też pokrojoną w kosteczkę czerwoną cebulę.

W zależności jak kto woli (mówimy o ilości) dodać kolendrę, do smaku dosypać sól i pieprz.

A właśnie, po ubiciu Avokad trzeba pokropić (z umiarem rzecz jasna) lemonką, aby uniknąć ślicznego sraczkowego koloru (ugniecione avocado jak sciemnieje wygląda jak niezła qpa) Avokad (no chyba, ze ktoś lubi taką estetykę to nie trzeba się wysilać, chociaż i tak uważam, ze lemonka smaczku dodaje).

Wymieszać wszystko i gotowe, podawać z nachosami :-).

Koniec cytatu. Polecam, bo dobre. Nawet nie wiem czy avocado można u nas dostać, bo nie miałem czasu się temu przyjrzeć.

SPROSTOWANIE: przepis "siadł" na poziomie tłumaczenia i naszej znajomości (lub też braku takowej) ziół. Otóż seler naciowy okazał się w istocie kolendrą siewną, a przynajmniej takie jest tłumaczenie "cilantro". Swoją drogą obejrzałem tego selera naciowego i nijak nie mogę sobie wyobrazić jak by go upchać do głaków :-). Chyba po potraktowaniu młotkiem :-).
A Anonymous Anonimowy na to:

Z selerem nigdy nie probowalam, ale hazbend zamiast pieprzu daje jedna papryczke jalapeno oraz zabek czosnku. Jak ktos lubi bardziej na ostro, to polecam. jalapeno mozna pewnie zastapic sproszkowana papryka albo chili, ale nie ma jak swieza. Uwielbiam avocado i guacamole.

11/28/2006 12:39 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Więc przede wszystkim to następnym razem to ja nie odpuszczę i się spotkać musimy (zaproszenie na szarlotkę wciąż aktualne:) ) Poza tym ominął Was niesamowity widok Krakowa całego we mgle - określenie "spowity we mgle" jest dość banalne, ale pasuje jak złoto. Pięknie po prostu :)

A przepis na guacamole na pewno wykorzystam w najbliższym czasie, bo eksperymenty kulinarne to moja nowa pasja ;)

11/28/2006 12:46 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

mnie najbardziej podoba sie odmiana - avokad. ja tam lubie glaka tylko z limonka. glak, salsa z mango, czarna fasola z red chile sauce i koledra, poszatkowana kapusta, smietana i rybka i nadzienie do fish tacos gotowe.

tak teraz rzucilam okiem na moj przepis na salse, kurcze - 4 miesiace zajelo ci umieszczenie tego przepisu ;-)

11/28/2006 1:31 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

ania: głaki pikante? hmmm, musimy wypróbować :-).

ka: no właśnie dlatego tak się wqrzam, że nie było czasu. Krak we mgle był boski, niestety powód tej mgły już mniej - podobno mamy w Kraku niezłego smoga, co to wszystkie normy przekracza.

hjuston: my jesteśmy zboki na punkcie pomidorów i cebuli, więc nam nie przeszkadzają.

11/28/2006 1:50 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

musiałem trochę "naprostować" przepis :-).

11/28/2006 2:08 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

musiales go troche przyprawic...

11/28/2006 2:54 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Guacamole -zazeralam sie tym w USA:) w Polandii nie widzialam, nie porbowalam, ale avocado w kazdym sklepie większym mozna dostac.
Chcialam tylko dodac, ze prawdziwa mgła to byla jak juz polecieliscie:)) 3 dni nie latały prawie zadne samoloty nad Polska:)))

11/29/2006 10:49 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Przeczytalam wlasnie, ze jakas babka pozywa Kraft Foods za to, ze w jednym z ich "guacamole dip" zawartosc awokado wynosi mniej niz 2% w zwiazku z czym sos nie powinnien nazywac sie "guacamole dip". My juz dobrze wiemy, jak wazna jest zawartosc awokado w awokado.

11/30/2006 1:46 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

ciekawe ile procent mleka mają w mleku...

11/30/2006 5:12 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

poniedziałek, listopada 27, 2006

Powrót do rzeczywistości / Back to salt mines

Jesteśmy z powrotem. Przylecieliśmy wczoraj po południu, przesypiając cały lot i padając do łóżka zaraz po powrocie.

Z wyprawy nr. 2 nauka płynie prosta: tydzień to zdecydowanie za mało. Nawet śpiąc tylko po 2-3 godziny dziennie :-). Brakło czasu na wiele rzeczy - byliśmy na Rynku tyle razy, a nie miałem nawet okazji zrobić jednego zdjęcia. A taka super mgła ścieliła się w nocy w Krakowie przez cały tydzień. World Press Photo jest właśnie w Bunkrze Sztuki i też musieliśmy sie obejść smakiem.

Ale przede wszystkim przykro nam bardzo, że nie udało nam się spotkać ze wszystkimi. W przyszłym roku przylecimy na dłużej. Bo ten tydzień to było istne szaleństwo.
---
We are back. We arrived yesterday afternoon, sleeping all the flight, and we went to sleep just after arrival.

The conclusion of the second trip is simple: one week is not enough. Even sleeping 2-3 hours a day :-). We didn't do many things - we were on the Main Square several times, but there was no time to take a single shot. And there was fantastic fog at night all the week in Krakow. There is also World Press Photo right now in Bunkier Sztuki and we missed it as well.

But most of all we are really sorry we couldn't meet everyone we wanted. Next year we will come for more then one week, as this one was just madness.
A Anonymous Anonimowy na to:

Witamy z powrotem. Lepszy rydz niz nic, ale tydzien to faktycznie za malo.

11/27/2006 5:33 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

no witamy
kupiliscie sobie cos? bo ja nic. hahaha

11/27/2006 9:53 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

kupiliśmy: pastę do zębów i gumy do żucia :-) - jak zwykle :-)

11/28/2006 11:27 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

ja sobie kupuje dezodoranty i przyprawy do grzenca.

a propos photo- zrobilam wlasnie menszowi nowego bloga. zapraszam- bedziemy tam poruszac tematy fotograficzno-gadzetowe. tzn on pisze, a ja tylko zajmuje sie css i takimi tam. prosze nie krytykowac za bardzo tego szablonu, bo wiem, ze jest troche nie tego. zmienie go niedlugo bo nie moge sobie poradzic z siedebarem.

11/28/2006 2:57 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

gumy do zucia:) nawet wiem jakie!!:)))

11/29/2006 10:45 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

piątek, listopada 17, 2006

Internet w samolocie / Internet on a plane

To się nazywa obsługa - lecimy sobie nad bajorkiem i piszę bloga. W tle leci jakieś radyjko internetowe, a Stefa przed chwilą zczatowała Cassy. Teraz to mogę lecieć 8 godzin :-).
---
That's the service - we are flying over the pond and I am writing my blog. There is some internet radio playing in background and Stefa just chatted with Cassy. Now I can fly for 8 hours :-).
A Anonymous Anonimowy na to:

Ale bajeeeraaa, dolecieliście już? :)

11/18/2006 9:19 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

czym lecicie?

11/20/2006 1:08 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

dolecieliscie?:)

11/21/2006 10:08 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

ka: no, nawet wrócić zdążyliśmy :-). sorki, że nie udało nam się spotkać.

hjuston: Lufthansa, ale trzeba patrzyć, czy samolot jest faktycznie ich, bo lot powrotny obsługiwał United i nie zauważyłem, żeby był Internet. Inna sprawa, że spałem cały lot :-).

thernity: nawet nie miałem czasu zatelefonować i powiedzieć, że przesyłka w drodze. ale doszła szybko, to najważniejsze.

11/27/2006 9:04 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Yup, she chatted with me from the plane. How cool is that? I told her I'll definitely fly Lufansa (sp?) next time so that I can chat with her the whole ride!! ;)

12/05/2006 4:01 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

yes, Internet on the plane is even better idea then free drinks :-).

12/07/2006 12:47 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

niedziela, listopada 12, 2006

Już za chwileczkę, już za momencik... / Soon, very soon...

...będziemy po drugiej stronie bajorka. Stefa wywołała trzy albumy naszych zdjęć. Będziemy to wszystko musieli przytachać. Że nie wspomnę o całej reszcie zamówień...

W międzyczasie ruszyła machina załatwiania pożyczki na dom. Jak na razie same kłody pod nogi, głównie przez nasz status tutaj. Jak mnie wnerwią do reszty, to trzasnę drzwiami i popieprzę cały ten interes. Wszytko tutaj od dupy strony się załatwia.

Podobno ruszył też proces załatwiania naszej zielonej karty. Podobno, bo po dwóch miesiącach dostałem zapytanie o te same dokumenty od innej osoby. "Ja tu widzę niezły burdel, siostro!"

Kupiliśmy sobie drugą mapę na ścianę, tym razem całego świata. I czasami jak mnie szlag trafia na to wszystko dookoła, to myślę, żeby zwiać gdzieś do Australii, albo Nowej Zelandii. Musimy sobie jeszcze mapę fizyczną Stanów kupić, bo na tej co mamy ni cholery nie można się wyznać, gdzie by tu w jakieś góry wyskoczyć.
---
...we are going to be on other side of the pond. Stefa developed three albums of photos. We have to take them with us. Not to mention all the other orders...

In a meantime we started a process of obtaining mortgage to buy a house. So far there are just obstacles, mainly due to our status here. I would just slam the door and leave, if they pissed me off. Everything here is so messed up.

Our green card application appeared to be started. But just appeared, as I received the same document request after two months. Mess.

We put a world map on the wall. And sometimes, when I am pissed off, I just think about escaping to Australia or New Zealand. We need to get a physical map of US, because the one we have is pretty useless when determining any mountain areas we could visit.
A Anonymous Anonimowy na to:

ja teraz ruszam o zalatwianie zielonej karty dla mensza. przeraza mnie ta biurokracja. ile ja juz sie z nimi mialam w zyciu. i fakt, burdel maja niezly...
ja tam caly czas powtarzam ,ze powinniscie jeszcze chwile zaczekac z tym domem...

11/13/2006 8:42 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

może powinniśmy poczekać, ale z wiosną może też przyjść odwilż na rynku nieruchomości, a wtedy nie będzie na co czekać. poza tym nasza okolica to pieprzona metropolia i z każdym dniem korek jest coraz większy, więc ci przyjezdni muszą gdzieś zamieszkać.

11/13/2006 11:13 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

czyli wybraliscie jednak ten dom?? :)

11/14/2006 4:42 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

ano wybralimy. tylko co z tego, skoro nadal nie wiemy, czy dostaniemy pożyczkę, do krzywej nędzy.

11/14/2006 10:57 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

No to ja trzymam kciuki za pożyczkę i do zobaczenia po naszej stronie bajorka ;)

11/14/2006 2:53 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close

poniedziałek, listopada 06, 2006

Weekend

W ten weekend odbyliśmy naszą pierwszą wycieczkę po papierowych domach. W sumie to widzieliśmy tak z 10 chałup. No i nie zapeszając znaleźliśmy nawet jeden, który ujdzie w tłumie. W tym tygodniu zdecydujemy czy szukamy dalej w przyszły weekend, czy jedziemy z koksem i finalizujemy zakup.
---
So this weekend we made our first trip looking for a paper house. We visited about 10 of them. And knocking on wood we found one that was nice enough to think about getting it. This week we decide whether we do further search next weekend, or we are done and finalize a deal.