środa, lutego 22, 2006

Dziwny jest ten świat...

Nie pisałem nic ostatnio, bo nastał tak zwany marazm robotniczy, czyli zapiernicz dwuzmianowy. Zwlekam się z wyra o siódmej nad ranem, żeby się potem do niego z powrotem doczołgać o północy. I tak przez siedem dni w tygodniu. Ale widać już światełko w tunelu.

Ale dzisiaj wydarzyło się coś niesamowitego. Słoń zawsze powtarzał, że ja to znajomego spotkam wszedzie. Dzisiaj się okazało, że nawet w samochodzie, samotnie wlekąc się w korq do pracy. Słuchałem sobie "Pieśni solidarności bluesmanów" Kazika Staszewskiego. Cała druga część piosenki to zapiski Kazikowej automatycznej sekretarki. Jedną z osób dzwoniących był znajomy rodziny, nieżyjący już dziennikarz Janusz Wiśniewski, który zapraszał Kazika na dni Piwnicznej. Niebywałe!!!

Swoją drogą przypomniało mi się, jak to ostatnio wracałem z pracy o drugiej w nocy. Na obwodnicy DC (cztery pasy) ani jednego samochodu. Mogłem sobie pozwolić na włączenie długich świateł. I pewnie grzałbym 100 mil na godzinę, gdyby nie pewna historia, która wydarzyła się jednemu z moich współpracowników. Kika tygodni temu wracał z pracy koło północy. Na tejże samej obwodnicy jest ograniczenie 50 mil na godzinę (do którego nikt się absolutnie nie stosuje, chyba, że jest poranny korek). Chłopak grzał 90 mil na godzinę na prawie pustej drodze (mnie też się to zdarza, lub raczej zdarzało) i namierzyli go. 40 mil na godzinę ponad limit. To oznacza tutaj reckless driving. Na szczęście nie zabrali mu samochodu. Za to czeka go rozprawa w sądzie, a co się z tym wiąże ogromne koszty prawnicze. Najgorszy scenariusz to rok za kratami. Najbardziej prawdopodobny: dwa dni za kratami i pozbawienie prawa jazdy na pół roku. Te dwa dni to podobno nie jest najgorzej, bo można to odbębnić w weekend, ale w lokalnych warunkach pozbawienie prawa jazdy na pół roku oznacza konieczność przeprowadzenia się w sąsiedztwo miejsca pracy. Brzmi śmiesznie, ale wcale tak nie jest. Podobno jest możliwość wynegocjowania ograniczonego prawa jazdy za dodatkowy dzień za kratami. Ograniczone prawo jazdy daje możliwość dojazdu do i z miejsca pracy. I chłopak powiedział, że pójdzie na ten układ jeśli tylko będzie taka możliwość. Cały czas mowa o przekroczeniu prędkości. Niewiarygodne.

To mi przypomniało, że mój inny znajomy miał tutaj problemu z policją za jazdę po pijaq. Noc (i następny dzień), kiedy go złapali, spędził w areszcie (a nie w żadnej izbie wytrzeźwień, jak to u nas), gdzie miał dużo czasu, żeby przemyśleć sprawę. Miał szczęście, bo złapali go za przekroczenie prędkości i udało się prawnikowi zmienić kategorię przestępstwa na reckless driving. Z jazdy po pijaq na przekroczenie prędkości. I sędzia na to poszedł. Niesamowite.

Z innej beczki: na Walentynki wybraliśmy się do kina na remake "Różowej Pantery" ze Stevem Martinem. Szkoda słów jaka nędza. Za to oglądaliśmy ostatnio po raz kolejny "Lot nad qqłczym gniazdem". Zadziwiające jak może się zmienić perspektywa po półtora rocznym pobycie w Stanach: kiedyś wydawało mi się, że to film o wolności jednostki, a dzisiaj mi się wydaje, że to film o zniewoleniu społeczeństwa. Oczywiście lokalnego. Dziwne, prawda?
A Anonymous Anonimowy na to:

no dobrze wiedzieć, że "Różowa pantera" to kicha. Przynajmniej nie musze się wybierac na to do kina.

3/07/2006 10:38 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close