wtorek, grudnia 11, 2007

Pszczoła z wiertarą / Bee with a drill

W sobotę był u nas inspektor od termitów. Minął już rok od zakupu naszego kartonowego domku i muszę przyznać, że trochę się tych termitów obawiam, bo znajomemu z roboty podobno dom napoczęły i za eksterminację wyskoczył z kilku patyków.

Inspektor miał może 15 lat. Góra 17, po zaroście wnioskując. Za to obryty z wiedzy o insektach był. Oczywiście tej marketingowej, czyli co powiedzieć klientowi, żeby się przestraszył i wykupił kwartalny plan mordowania wszelakich owadów i gryzoni.

W każdym razie żadnych śladów termitów nie stwierdzono. Znalazł za to w piwnicy kilka pająków i moich ulubionych garbatych świerszczy. W większości zasuszonych z głodu. No i wypatrzył pszczołę z wiertarą (zadrzechnia?), która wyżarła nam dziurę w naszym drewnianym "wybiegu". Całego wybiegu pewnie nie zje, ale trzeba będzie zainterweniować. Balkonowym skrytożercom mówimy nie.

Swoją drogą uwielbiam ten kraj za jedno: podbijają kosmos, podniecają się gadżetami, a nie potrafią wynaleźć środka do trwałej impregnacji drewna przed szkodnikami... Pewnie, że potrafią, tylko wtedy cała armia inspektorów i ich pomocników poszła by na bruk. Średniowieczne podejście...
---
Last Saturday we had a termite inspection. It was a year since we bought our cardboard house and I must admit I am slightly afraid of the termites as my coworker told me a story about paying few grants to exterminate them in his house.

Well, the inspector was 15 years old. Or maybe 17, looking at his beard. But he was trained well about all the insects. Of course, trained well to scare the customer to convince him to buy a quarterly plans to exterminates all insects and pests.

Anyway, he hasn't found any traces of termites. But he found in a basement few spiders and my favourite crickets. Mostly dried out because of starvation. And he found a carpenter bee eating our deck. Well, it will not eat it all, but it seems some action is required. We say no to the deck hidden eaters.

BTW I love this country for one thing: they conquer the cosmos, they get excited by the new gadgets, but they cannot invent the permanent wood treatment to protect it from the insects... Of course, they can, but that would increase unemployment by the herd of all the insect inspectors and exterminators. Medieval attitude...
A Anonymous Anonimowy na to:

otoz to. obawiaja sie, ze jesli wymysla taki srodek moze dojsc do rewolucji ;) (chodzi mi o te masy bez pracy). zawsze mnie to fascynowalo. to, ze w stanach ludzie wykonuja naprawde bezsensowne zajecia (dziadek w walmarcie mowiacy 'have a nice day' itd), albo ze zatrudnia sie 20 osob do pracy, ktora moze wykonac jedna osoba. albo, ze zaprzecza sie ociepleniu globalnemu, bo te wszystkie udoskonalenia zakonczylyby sie bezrobociem dla mas.

12/11/2007 1:46 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Garbate swierszcze? Nie kojarze? A tzw. centipede nie macie (tych co maja kilkadziesiat nog i szybko biegaja)?

12/11/2007 3:13 PM  
A Anonymous Anonimowy na to:

Kontynuując wątek mas bez pracy.

Do moich "ulubieńców" zaliczają się pakowacze zakupów w supermarketach.

A czy w innych miastach niż Chicago macie tych "sterujących ruchem" na ulicach, których praca polega na machaniu pałką w takt tego, co i tak pokazują światła? Tego, kto wymyślił tę "robotę", zamknąłbym w kryminale, bo nie tylko, że jest to kupa forsy w błoto, to na dodatek jest to niebezpieczne zajęcie, do którego jak mi się wydaje przymuszają bezrobotnych (każdego roku kilkoro z tych biedaków przy tym ginie).

12/16/2007 9:49 PM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

Jasne, że w DC są ci sterujący ruchem w takt świateł. Miałem kiedyś o tym napisać. Paranoja niezła.

12/17/2007 10:52 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

u nas tez sa. takze na parkingach w supermarketach. i kazdy oczywiscie nazywa sie szeryf.

12/19/2007 1:04 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close