Pracoholizm na każdym kroku / Workaholism everywhere
Lokalne społeczeństwo ma posrane pod czaszką na punkcie pracy. Jeden z moich klientów zrzesza rozmaite spółki, które zajmują się badaniem leków "żeby umożliwić pacjentom żyć dłużej, zdrowiej i bardziej produktywnie". Można się pochlastać.
---
Local society is crazy when it comes to the attitude toward work. One of my client is some kind of association of the companies that are devoted to the medicines research that would "allow the patients to live longer, healthier and more productive lives". Come on, give me a break.
---
Local society is crazy when it comes to the attitude toward work. One of my client is some kind of association of the companies that are devoted to the medicines research that would "allow the patients to live longer, healthier and more productive lives". Come on, give me a break.
No niestety ma, a my (ci z Europy) cierpimy na tym z racji chorych standardow urlopowych, chorobowych i wydajnosciowych. Pytalam sie ostatnio meza oraz bylej szefowej, kobity z glowa na karku, skad sie bierze ten etos pracy w Ameryce i dlaczego tak niechetnie patrzy sie tutaj na dwutygodniowe wakacje (fanaberie zblazowanej Europejki). I nie wiedzieli w zasadzie, co mi odpowiedziec.
Temat pracy (i wakacji) lezy mi mocno na watrobie ostatnich dniach (mialam nawet pisac o tym), po tym jak moj pracodawca zdecydowal, ze bedzie wymagal od nas, abysmy urlop brali tylko wtedy, kto nabedziemy odpowiednia ilosc wakacji. Nie dostajemy ich wiec automatycznie 1 stycznia, ale nabywamy kazdego miesiaca ulamek calosci. Tym sposobem najblizszy tygodniowy urlop moge sbie wziac w czerwcu. Normalnie sie pochlastac.
u mnie to samo. po zeszlorocznym wyjezdzie wakacyjnym powiedziano mi ze to pierwszy i ostatni raz pojechalam sobie na tak dlugie bo prawie 3 tygodniowe wakacje. ale to juz niedlugo. niedlugo bede miala przeciez roczne "wakacje" :)
Szkoda, że ilość godzin wcale się nie przekłada na jakość pracy. Jak patrzę na tutejszą wydajność, to mi się niedobrze robi. W mojej robocie mógłbym przychodzić na 4 godziny do pracy, bo reszta czasu i tak spędzam albo na czytaniu bezsensownym emaili, albo na wypełnianiu jakiejś koszmarnej biurokracji administracyjnej, albo na czekaniu na dokument, które ktoś miał przygotować tydzień wcześniej, albo na spotkaniach, z których absolutnie nic nie wynika.
Jakimś cudem ludzie w Europie pracują mniej, a robota też jest zrobiona.
jak widac powiedzonko czy sie stoi czy sie lezy sprawdza sie swietnie w stanach. mam podobne obserwacje.
Prześlij komentarz
<< Powrót / Close