niedziela, maja 07, 2006

Pechowy piątek / Not so lucky Friday

No cóż, ostatni piątek nie należał do najszczęśliwszych.

W drodze na lotnisko w Montgomery, AL wjechałem wypożyczonym samochodem na jakieś żelastwo, które ktoś zostawił na drodze. Włączałem się właśnie na autostradę, przede mną jechał jakiś samochód, któremu udało się wjechać na drugi pas, a moim oczom ukazał się leżący na drodze kawał złomu. Po prawej murek, po lewej pas pełen samochodów, na hamowanie za późno, więc przejechałem to tym złomie. Dwa koła od razu rozprute. Przejechałem jeszcze kilkanaście metrów i znalazłem wreszcie miejsce gdzie mogłem się zatrzymać. Zajrzałem pod spód. Na pierwszy rzut oka nie widać było specjalnie żadnych uszkodzeń, ale cholera wie.

Zadzwoniłem do wypożyczalni, przysłali pomoc drogową, żeby zabrać samochód i mnie na lotnisko. Na wszelki wypadek zadzwoniłem na 911, żby powiedzieć o leżącym złomie oraz do mojego ubezpieczyciela.

W każdym razie na lotnisko przyjechałem 5 minut po czasie na odprawę bagażu. W związku z tym, że nie mogli nadać mojego bagażu, a poniważ jak się dowiedziałem "bagaż musi lecieć w samolocie razem ze mną", to przesunęli mi rezerwację na lot, który miał być trzy godziny później. Szlag by trafił. Po około dwóch godzinach dowiedziałem się, że lot jest opóźniony o kolejne półtorej godziny. Diabli nadali taką komunikację. Ponieważ miałem przesiadkę w Atlancie, polazłem zapytać, czy zdążę na ten samolot. Oczywiście, że tak, bo on też był opóźniony. O mamo, gorzej niż nasze PKP.

W każdym razie do domu dotarłem o północy, pięć godzin po czasie. Siedzę teraz i wypełniam Raport z wypadku...
---
Well, last Friday wasn't my luckiest day.

On the way to Montgomery Airport, I have driven over some huge piece of metal that someone lost and left on the road. I was merging interstate, there was a car in front of me, that was able to merge, and then I saw it in front of me. I could not change the lane, as the left one was full of cars and there was no right one, so I tried to safely slow down as much as possible (there were cars behind me), and I drove it over. Two right tyres were gone immediately. I drove few more meteres until I found a place to park. I looked under the car. I haven't noticed anything broken, but who knows.

I called the rental office, they sent a tow truck to take the car and me to the airport. Just in case, I called 911 to report the danger and my insurance to report the whole issue.

All in all I was late by 5 minutes to check in my luggage. As a result of the regulation that "the luggage must travel with the owner" I had my flight rescheduled 3 hours later. Crap. After 2 hours I found out the flight was delayed by another 1.5 hours. Damn. As I had a transfer in Atlanta, I went to ask if I would be able to catch another flight. Sure, no problem, it was also delayed. Seems like Polish railways are better.

I got home around midnight, five hours after schedule. Now I am sitting and filling in the Vehicle Accident Report...
A Blogger Kate na to:

Uch... to ja już nie będę narzekać, jak mi się Ślązak spóźni 40 min ;)

5/09/2006 3:43 AM  
A Anonymous Anonimowy na to:

o ranyyy, to jak się spozniles te 5 minut to juz nie mogli potrakotwac Cie jakos bardziej ulgowo i odprawic jeszcze?:(
co za biurokracja:/

5/09/2006 7:17 AM  
A Blogger Wujek Zdzisek z Ameryki na to:

mają genialną wymówkę: "komputer nie pozwoli odprawić bagażu" :-)

5/10/2006 2:57 PM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close