niedziela, listopada 28, 2004

Nieoczekiwani goście

W czwartek wieczorem, w Święto Dziękczynienia, zadzwonił niespodziewanie telefon. Okazało się, że Eva (Słowacja) razem z mężem Andrejem byli u znajomych na obiedzie "indyczym" w Zachodniej Virginii i postanowili wpaść przy okazji do Waszyngtonu. Niestety wszystko co mogłem im zaoferować to nocleg i śniadanie, bo następnego dnia rano miałem zaplanowaną podróż do Philipa. A ponieważ z Zachodniej Virginii mieli kawał drogi, to dotarli dopiero na 1.00 w nocy, więc nie mieliśmy za wiele czasu, żeby pogadać. Natomiast bardzo ochoczo zgodzili się na małe piwo, bo zgodnie z ich relacją kolacja (czy też w lokalnej nomenklaturze obiad) dziękczynny, okazał się jednym wielkim obżarstwem bez grama alkoholu (nawet piwa:-).