poniedziałek, października 25, 2004

Pokoj do zycia - czyli living room - wreszcie do zycia

Troche juz mialem dosc jedzenia posilkow na stojaco i wiecznego balaganu w najwiekszym pomieszczeniu mojego mieszkania, w zwiazku z tym zaraz po badaniu wzroku w sobote udalem sie do IKEI na zakupy stolu i lawy. Problemu z decyzja nie bylo zadnego - decydowaly oczywiscie koszty :-). Na szczescie udalo sie wszystko nawet zgrac stylowo do qpy. Zreszta wcale bym sie nie zdziwil gdyby sie okazalo, ze 75% uczestnikow programu USMP ma takie same meble, przynajmniej tych ktorzy maja dostep do IKEI :-). W kazdym razie taka lawe juz skladam przy dzielnej asyscie mojej zony jeszcze w Polsce bedac, a stol widzialem u Carlosa. Wiec nie przewidywalem zadnych problemow. Troche sie przeliczylem, bo stol+krzesla waza prawie 40kg. To nie jest duzo pod warunkiem, ze nie targa sie pudla, ktore jest tak duze, ze nijak nie idzie go utrzymac. Ale jak powiedzialo sie "A" i wepchnelo bydle do bagaznika (po rozlozeniu siedzien oczywiscie), to trzeba bylo zabeeeeczec i wytachac monstra do domu. Potem juz bylo latwo. Najbardziej cieszy fakt, ze jak wchodze do domu, to wreszcie pachnie swiezym drewnem, a nie swiezym lakierem na scianie i swieza wykladzina dywanowa :-).