Nareszcie...
Po sześciu miesiącach zmagań, 4 marca 2004, zakończyliśy wreszcie naszą mordęgę pt. zintegrowany audyt sprawozdań finansowych i kontroli wewnętrzych. Ostatni tydzień przed wydaniem opinii sprowadził się do siedzenia codziennie do pierwszej w nocy. Spółka się uparła, że nie będzie składać wniosku o przedłużenie terminu, bo mieli w planach konwersje długu (której nota bene do tej pory sqrczybyki nie zrobili). W życiu nie widziałem więcej szczęścia na twarzach ludzików z zespołu. W ramach pamiątkowego zdjęcia każdy dostał w łapę kopie opinii, Majrorie trzymała naszego "ulubieńca" - pana senatora Surbanes'a (dzisiaj rano przeczytałem w gazecie, że koleś zrezygnował ze stanowiska - o żesz ty, najpierw wrobiłeś całe środowisko księgowych i audytorów w swój "genialny" pomysł, a teraz co? długa prosta?).
W każdym razie wieczorem poszliśmy się urżnąć na koszt klienta. Tym razem zostawiłem furę w DC i wróciłem po nią rano :-). Ileż można wypijać jedno piwo na imprezie :-). W każdym razie nasz menadżer - Scott - zapomniał prawa jazdy. Nie wiem jakim cudem, bo to tutaj służy też za dowód osobisty. Dość, że zapomniał. I nie mógł sobie piwa wypić. Mało nas z knajpy nie wyrzucili, jak chcialiśmy biedakowi jakoś to piwo przemycić. Przyleciał właściciel knajpy, wziął nas na strone i mówi, że jak chcemy, to możemy, ale jak wpadnie kontrol to wyskakujemy przez okno (siedzieliśmy akurat przy oknie). Tutaj normalnie faszystowskie metody się stosuje: wpada kontrola, zamyka drzwi i pacyfikuje knajpe - jak ktoś nie ma jak udowodnić, że ma 21 lat, a złapią go z piwkiem to zabierają właścicielom knajpy koncesję na handel spirytualiami. Gdzie te czasy, jak człowiek miał 16 lat i gnał do knajpy na piwo? Szczerze powiedziawszy nie wiem co lepsze: jak się wcześniej zacznie, to zwykle wcześniej się kończy - mnie się dosyć szybko znudziło, w przeciwieństwie do tego co tutaj widzę. Tutaj młodzieży droga w wieku 24+ jest dumna z tego, że się urżnęła do stanu rozmowy z wielkim, białym telefonem. Ech, "american way" :-)...
W każdym razie wieczorem poszliśmy się urżnąć na koszt klienta. Tym razem zostawiłem furę w DC i wróciłem po nią rano :-). Ileż można wypijać jedno piwo na imprezie :-). W każdym razie nasz menadżer - Scott - zapomniał prawa jazdy. Nie wiem jakim cudem, bo to tutaj służy też za dowód osobisty. Dość, że zapomniał. I nie mógł sobie piwa wypić. Mało nas z knajpy nie wyrzucili, jak chcialiśmy biedakowi jakoś to piwo przemycić. Przyleciał właściciel knajpy, wziął nas na strone i mówi, że jak chcemy, to możemy, ale jak wpadnie kontrol to wyskakujemy przez okno (siedzieliśmy akurat przy oknie). Tutaj normalnie faszystowskie metody się stosuje: wpada kontrola, zamyka drzwi i pacyfikuje knajpe - jak ktoś nie ma jak udowodnić, że ma 21 lat, a złapią go z piwkiem to zabierają właścicielom knajpy koncesję na handel spirytualiami. Gdzie te czasy, jak człowiek miał 16 lat i gnał do knajpy na piwo? Szczerze powiedziawszy nie wiem co lepsze: jak się wcześniej zacznie, to zwykle wcześniej się kończy - mnie się dosyć szybko znudziło, w przeciwieństwie do tego co tutaj widzę. Tutaj młodzieży droga w wieku 24+ jest dumna z tego, że się urżnęła do stanu rozmowy z wielkim, białym telefonem. Ech, "american way" :-)...
Prześlij komentarz
<< Powrót / Close