wtorek, listopada 30, 2004

Problemy techniczne

Emmm... coś się za przeproszeniem zepsuło. Od dwóch dni próbuje wrzucić kilka zdjeć z Atlanty i nijak nie idzie. Albo zapchałem dostępną przestrzeń, albo sam nie wiem co. W każdym bądź razie dwa słowa "do ojca prowadzącego" :-). Żartuje oczywiście, choć ciśnie się na usta przekleństwo w co najmniej kilku językach...

Ha, zaczęło się... Oprócz klasycznego chłamu w postaci gazetek reklamoych, ulotek i rachunków :-) zaczęły napływać informacje, że gdzieśtam w banku w Koziej Wólce Dolnej w stanie Nietrzeźwym Głównie zostałem już wstępnie zakwalifikowany do posiadania karty kredytowej. Oczywiście karta jest platynowa, bo jakże by inaczej, limit to wogóle taki, że w życiu mi się nie śniło i gdzież bym śmiał się ociągać z przesłaniem potwierdzenia, że chcę i że pragnę i że o niczym innym nie marzę... A pocałujcież wy mnię z tyłu pomiędzy :-). Ciekawe skąd oni biorą te informacje - kto i za ile im je sprzedaje...

Bilet przyleciał. Lot biletu trwał dość krótko, ale lotnisko mu się pochrzaniło - dostał złe namiary od siostry przełożonej, która przyjmowała zlecenie. Na szczęście czujne oko FedEx'a od razu wypatrzyło gdzie problem i jak wróciłem z Atlanty miałem na sekretynce wiadomość, że wypadało by adres potwierdzić, czy cóś... Ale jest! Dzierżę go w dłoni i czytam co następuje (na okładce oczywiście :-): Członek IATA :-). Była kiedyś taka debilna kreskówka japońska "Yata man".

I znuff nie wrzuciłem zdjęć. Ech... Ide robić żarło na jutro i spać...