wtorek, września 14, 2004

W poszukiwaniu mieszkania...

Dwa dni mi zajelo znalezienie mieszkania. Oczywiscie jak to w moim przypadku bywa nie skonczylo sie normalnie, czyli ze sie wprowadze, umebluje, urzadze i bede mieszkal. Otoz nie - wprowadzam sie do mieszkania, zeby za dwa tygodnie przeprowadzic sie do kolejnego. Wszystko dlatego, ze mieszkanie jest na parterze, a mnie to nie odpowiada. Bo parter tutaj to jak suterena. Ale odpowiada mi reszta: cena, okolica i fakt, ze mam 30 dni na wybrzydzanie, czyli miedzy innymi na zmiane. Na co zreszta zarzadzajacy sie zgodzil.

Po drodze przyszlo mi zalatwiac konto bankowe i prawo jazdy stanu Virginia. O ile z kontem nie bylo problemow (a przynajmniej tak mi sie wczoraj zdawalo), to prawo jazdy jak zwykle jak po grudzie. Dzisiaj jakas wredna baba przyczepila sie do mojego formularza wjazdowego, wklejonego do paszportu. Oczywiscie najbardziej fantastyczna sprawa to fakt, ze wystarczy isc do innego DMV (czyli Department of Motor Vehicles) i sprawa zalatwiona. Niesamowite. A w zasadzie zenujace. Mozna sie niezle wnerwic. W kazdym razie mam juz to cholerne prawo jazdy.

No i konto bankowe - dzisiaj wpadlem do banku uzupelnic informacje odnosnie adresu i wyslania karty bankomatowej i czekow. Okazalo sie, ze w systemie nie ma polowy informacji. Koles ktory mnie wczoraj obslugiwal, to chyba sie z choinki urwal. Zreszta caly ten system to taki troche lewy jest. Dostalem wczesniej karte kredytowa (zarejestrowana na inny SSN i inny adres), no i normalnie nie mozna tego do qpy zlozyc - musze dzwonic na jakies zaawansowane IT. Wogole caly ich system bankowy tez jakos powalony: za wynajem place czekiem, a realizacja czeku to piec dni. Dziwaki, jakby nie mogli normalnych przelewow robic. I tak trzeba isc do banku, i tak...