niedziela, września 19, 2004

W lozku z mezczyzna :-)

W sobote przyjechali z NY Derek i Stephane. Stephane ma tutaj znajomego ze studiow, u ktorego zamierzali sie zatrzymac na noc. Umowilismy sie w Georgetown w D.C. - bardzo mila dzielnica, qpa klubow, knajp wszelkiego rodzaju; w sobote wsciekly tlum na ulicach, korek nie do przebicia, parkingi w chorych cenach (nastepnym razem przyjezdzam autobusem :-). Spotkalem znajomego Stephane'a - Loic'a (Francja), a potem rowniez jego znajoma ze studiow: Bruna'e (Francja). Potem dolaczyl do nas Antonio (Hiszpania), ktory przyjechal z Baltimore, MD (pol godziny drogi z D.C.) i Carlos (Meksyk). Kole polnocy chlopaki z NY stwierdzili, ze chca wracac, bo o poranku chca wyruszyc w droge powrotna. Niestety ich znajomy, ktory w miedzyczasie wrocil do domu, przestal odbierac telefon (usnal albo telefon mu padl :-). Co gorsza chlopaki nie zapytali o adres, wiec nie mieli bladego pojecia gdzie mieszka. Poprosili, zeby ich podrzucic na miejsce, z ktorego zabral ich wczesniej Loic, w nadziei, ze beda w stanie zlokalizowac jego mieszkanie. Nic z tego nie wyszlo (co bylo do przewidzenia), wiec zabralem ich do swojego mieszkania. W zasadzie mozna juz tam przenocowac: materac lezy, posciel jest, reczniki sa, ciepla woda w kranie, tylko klimci nie udalo mi sie odpalic jeszcze. Z nieznanych mi powodow chlopakom sie nie spodobalo :-). Moze bali sie ducha wiewiory mieszkajacego w pobliskim drzewie :-). W kazdym razie uznali, ze lepiej bedzie przenocowac w hotelu. Koniec koncow Derek wyladawal na podlodze, a ja skonczylem w lozku ze Stephane'm :-).