piątek, września 03, 2004

Prawo jazdy, komorka itd...

Korzystajac z krotszych zajec udalem sie do Urzedu Komunikacji celem nabycia lokalnych uprawnien do prowadzenia pojazdow mechanicznych. Po raz drugi zreszta, bo poprzednim razem nie bylem w stanie udowodnic swojej tozsamosci. Nawet majac paszport z amerykanska wiza, dwie karty kredytowe, dwie karty bankomatowe, social security card, dyplom uczelni po angielsku. Ze nie wspomne o dwoch prawach jazdy. Tym razem udalo mi sie udowodnic tozsamosc. Pani uwierzyla mojej karcie bankomatowej. Niestety nie bylem w stanie udowodnic adresu. Zabraklo mi...
...koperty :-) w ktorej otrzymalem social security card. Adres byl na wkladce (koperta miala okienko, wiec ja wywalilem), ale chodzilo o...? Oczywiscie o stempel, bo przeciez pomimo tego ze jestem tu od miesiaca, to wcale nie oznacza, ze codziennie nie spie pod innym mostem.
Oczywiscie bede musial tam wrocic jutro, ale moze dokoncze przynajmniej czytac fenomenalne przepisy stanu New Jersey. Jak stwierdzil moj znajomy: dziwny to kraj, w ktorym prawo jazdy sluzy za dowod tozsamosci, a w kazdym stanie wyglada zupelnie inaczej.

Poniewaz mam juz SSN (social security number), moge sobie sprawic normalna komorke z abonamentem. Poniewaz jednak wiekszosc lokalnej populacji zwykla zyc na kredyt, trzeba to jakos kontrolowac. Otoz jest tu cos takiego jak credit history. Jak bede terminowo placil moje zaleglosci zwiazane z karta kredytowa i np. czynszem za mieszkanie, to za pol roku zostane zawalony kartami kredytowymi rozmaitych instytucji, ktore uznaja ze jestem wiarygodnym klientem. Ma to tez druga strone medalu. Poniewaz nie mam zadnej historii kredytowej, to zeby zawrzec umowe z dostawca uslug telefonii komorkowej (oczywiscie innym niz wskazanym przez pracodawce, nikt nie powiedzial, ze ten jest najlepszy:-) musze wplacic depozyt na caly okres umowy (12 miesiecy) w wysokosci, bagatela, $500. Dalem sobie spokoj na razie. Qpilem prepaida, ktory na razie dziala, wiec poczekam jeszcze.

Na zakonczenie dnia udalo mi sie spotkac ze znajama ze studiow. Przyjechala na konferencje do Waszyngtonu i wieczorem wylatywala z JFK do Krakowa. Zaproponowalem, ze podwioze ja na lotnisko, a przy okazji bedziemy mogli porozmawiac. Oczywiscie musialem sie zgubic (ale tylko raz). Jezdzenie tutaj to jest prawdziwy hardcore, nawet z pomoca maps.yahoo.com . No a przejazd przez Manhattan w dniu, w ktorym na konwencie przemawia prezydent i kandydat w jednym to prawdziwe pieklo. Nawet jak wracalem po nocy to protestanci, a wlasciwie demonstranci, lazili jeszcze po ulicach z transparentami.