czwartek, września 09, 2004

Broadway Show

W ramach tygodnia kultury amerykanskiej (swoja droga zajecia sa bardzo ciekawe, dzisiaj byla historia Ameryki) wybralismy sie dzisiaj wieczorem na Broadway na musical Mel'a Brooks'a (tego od "Robin Hood: Faceci w rajtuzach") pt. "The Producers". Niestety nie mam zadnych zdjec, bo nie mozna bylo robic (i slusznie, glupio tak dostac flashem po oczach jak sie spiewa:-). Ale sam musical zrobil ogromne wrazenie: oprawa muzyczna, scenografia, choreografia, orkiestra przed scena (jak w Muppet Show:-).

Oczywiscie Mel ma dosyc specyficzne poczucie humoru. Powiedzialbym, ze momentami balansujace na granicy dobrego smaku. Moze dla autochtonow nie bylo to odczuwalne, bo humor dotyczyl niechlubnej historii III Rzeszy i osoby jej przywodcy, szwedzkich nazwisk, irlandzkiego akcentu, mniejszosci homoseksulanej itd. Ciekawe co by powiedzieli, gdybym zaczal zartowac na temat wojny w Wietnamie albo co gorsza na temat wydarzen z 11 wrzesnia 2001? Ciekawe co mysla na ten temat Thomas (Niemcy), Asa (Szwecja) czy Grainne (Irlandia)? Zreszta to bez znaczenia. Ameryka jest krajem sprzecznosci. Wiekszosc to potomkowie emigrantow (rdzenna ludnosc wytluki), a nie maja pojecia o geografii Europy. Kiedys sprobuje zrobic liste wszystkich dziwnych obserwacji...