poniedziałek, października 10, 2005

New York - dzień 2 / day 2

Nowy Jork jest zagłębiem osobliwości. Nie dziwię się, że tyle osób, które tutaj były jest zafascynowane tym miejscem. Tutaj można się kompletnie zapomnieć. Wziąć aparat pod pachę i zaginąć na miesiąc: spać na ławce, żywić się w podejrzanych spelunach, gadać z bezdomnymi i żebrakami. Industrialna puszcza amazońska: wrzask klaksonów, gorące powiew z wentylacji metra. Mechaniczne mrowisko: strumienie samochodów i ludzi przeciskających się w wąskich korytarzach między drapaczami chumr.

Ciekaw jestem czy rdzenni nowojorczycy mogą powiedzieć, że zwiedzili cały Manhattan, ze wszystkimi jego zaułkami?...

* * *

Po całodziennym włóczeniu się po dolnym Manhattanie udało nam się jeszcze podjechać na Greenpoint Ave. Szukaliśmy majonezu kieleckiego (wiem, wiem, jesteśmy zboczeni :-). Znaleźliśmy za to knajpę, gdzie serwowali tatara! Do kompletu poszedł barszcz z uszkami, schoboszczak i jeszcze kilka narodowych frykasów.
---

New York in an oddity basin. I am not surprised that there are so many people fascinated with this place. One can totally forget about the whole world here, just taking a camera and getting lost for a month, sleeping on the benches, eating in some fishy dives and talking to beggers and homeless. It is like an industial rain forest: screaming horns and blows of hot air from the subway ventilation. Like a mechanical anthill: streams of cars and people sqizzing through narrow corridors between skyscrapers.

I wonder if native New Yorkers can say that they have visited whole Manhatten with its all dark corners?...

* * *

After a whole day of wandering around lower Manhattan we decided to drive to Greenpoint Ave. We were looking for Polish mayo (I know, I know, we are mayo perverts :-). Instead, we have found a restaurant, where they serve tatar beefsteak! To have a complete Polish dinner we ordered a beetroot soup with dumplings, porkchop and a couple of other national deinties.




Nasze 2000 mil. Następna podróż przewidziana w drugą stronę. / Our 2000 miles. Our next trip is planned on the opposite direction.
A Anonymous Anonimowy na to:

Kurcze! Wśiekle zazdroszcze, wiesz?:) Bo wlasnie należe do tych ludzi, którzy są zafascynowani NYC i połowy tam nie zobaczyłam, chociaż to co najważniejsze, to tak:)

10/12/2005 10:06 AM  

Prześlij komentarz

<< Powrót / Close