niedziela, marca 13, 2005

Waynesboro, VA

W tym tygodniu trafil mi sie projekt wyjazdowy. W sumie 3 tygodnie w małym miasteczki Waynesboro w Virginii. Jakies 3 godziny drogi samochodem. Miasteczko znajduje się na drugim końcu Skyline Drive mniej więcej.

Firma się nazywa TallyGenicom. Produkuje drukarki komputerowe. Słyszał kto kiedykolwiek o czymś takim? Ja nie. I to jest właśnie fenomen Stanów. Tutaj jest qpa firm i marek, których trudno szukać gdzie indziej (TallyGenicom podobno sprzedaje drukarki w Niemczech i w Azji :-). A mimo to mają się dobrze. Ci mają fabrykę w Giorgii (chyba) i w Meksyku (tania siła robocza).

Swoją drogą dziwne miejsce. Cisza i spokój, parking pustawy, jakby nikt tutaj nie pracował. Albo na przykład taki rok księgowy - kończy się w ostatnią niedzielę grudnia. Dziwne, nie? Jak Święta Wielkanocne :-). Podatkowo koniec czerwca 2004 był już w lipcu. Lipiec w związku z tym miał 35 dni :-). Sikałem po nogach ze śmiechu jak to pierwszy raz zobaczyłem. Ale nikt im nie zabrania. Zmienili chyba tylko ze względu na konsolidację europejskich i azjatyckich spółek zależnych.

Samo miasto nie ma specjalnie wiele atrakcji. Powiedziałbym, że wogóle nie ma :-). Przynajmniej na razie nie wypatrzyłem. Jakiś kościółek kamienny mi gdzieś mignął, ale nie sądzę, żeby miał powalająco długą historię. Za to fast foody są chyba wszystkie. No może bez Starbucks'a. Nie ma gdzie dobrej kawy qpić. Trza do Makszajsa po kawe, a potem do "spożywczego" po mleko. Ostatnio jak na lunch pojechałem to nawet szeryf miasteczka do Subway'a przyjechał. Dobrze, że nie konno :-). Strach się bać :-).