środa, stycznia 26, 2005

Skyline Drive

W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia wybraliśmy się ze Słoniem w Appalachy, czyli niewielkie górki w zachodniej części Virginii. Najwyższy punkt to jakieś 3600 stóp, jak widać na zdjęciu, więc zaledwie 1200 metrów npm. Takie nasze Beskidy.

Nas zainteresował Narodowy Park Shenandoah, a zwłaszcza północna część, czyli Skyline Drive. W kraju gdzie królują samochody zrobienie parku narodowego bez możliwości przejechania go samochodem graniczy z bankructwem całego przedsięwzięcia. Wiadomo: tylko wariaci chodzą w tym kraju na piechotę. Więc wywalili asfalt długi na 105 mil i jeszcze dalej na południe. Nie mam pojęcia jak to wygląda w lecie, ale fajnie by było, gdyby jakiś autobus kursował, bo można by było zostawić samochód, przejść kawałek i wrócić autobusem. A tak zostaje wożenie czterech liter przez cały dzień, bo ograniczenie prędkości do 30 mil na godzinę bodajże. Czyli mamy 3.5h nie licząc przerw na wyciągnięcie kopyt na postojach i walkę z rozmaitą gadziną często i gęsto tutaj spotykaną. Razem z dojazdem można spokojnie założyć cały dzień. Hasło na dziś: jedziemy w góry - powozić tyłek :-).

W każdym razie atrakcji co niemiara. Zwierzyny wszelakiej dostatek: sarny, szopy, oposy, rysie (ten sqbaniec nam tylko śmignął przez drogę - nie udało mi się go sfotografować), ptactwo. No i widoki, chociaż z tym nam się trochę nie udało, bo dzień generalnie był lekko zachmurzony.